Może jednak nie nad morze

Pojawił się anons o III zlocie „Może nad morze”. Przyznam, ze z niecierpliwością na niego czekaliśmy. W tamtym roku musieliśmy odpuścić ze względów rodzinnych a mając w pamięci I zlot, który uważam, że był najlepiej zorganizowanym zlotem w Polsce bardzo chcieliśmy pojechać w tym roku. Niestety, sromotnie się zawiodłam, a to powody zawodu:
1. Miejsce zostało zmienione z wyspy Sobieszewskiej na kemping miedzy Władysławowem a Chałupami. Osobiście nie cierpię Władysławowa i razem z Maćkiem obiecaliśmy sobie więcej tam w życiu nie jechać.
2. Poważnie obawiam się o komunikację, to znaczy w sezonie żeby wjechać na półwysep i z niego wyjechać średnio stoi się w korku 1,5. Co prawda zlot jest we wrześniu ale w jego pierwszym tygodniu i też zalicza się do sezonu.
3. Koronnym argumentem na nie są warunki „mieszkaniowe”. Do dyspozycji są przyczepy kempingowe i „apartamenty” w domkach ale tylko czteroosobowe. Chyba się starzeję ale taka integracja mi nie odpowiada. Ćwiczyłam to w Serbii w ubiegłym roku i to był ostatni raz. Nie mam nic przeciwko przyczepom kempingowym, namiotom czy nawet szałasom byle były dwuosobowe.
Zaczęłam więc desperacko szukać możliwości noclegu w innym miejscu, najwyżej byśmy dojeżdżali do reszty. Ale po chwili zastanowienia i kalkulacji kosztów na zimno muszę przyznać, że moja ogromna chęć wyjazdu w ciepłe strony w opcji All zwyciężyła. Tak więc miniak zostanie w domu razem z pisakami, które miały zobaczyć w tym roku morze a my polecimy wygrzewać się w obcych krajach.

Zdjęcie Abanga Rare – mojego znajomego z Kuala Lumpur, niestety TAM miniakiem się nie wybieram a szkoda…
Na wrzesień mamy zaplanowaną wycieczkę miniakiem do Czech 🙂

Veluś vel Velorek

Na sobotę miałam zaplanowany wyjazd na zlot do Dobrzenia Wielkiego nad jeziorko o zachęcającej nazwie Balaton. W piątek zielony zaliczył jeszcze wymianę uszczelki w tylnej szybie, szybkie odświeżanie i mały remoncik. Zaczęło się od zastosowania rady Flapa, po ustaleniu która strona „szumi” Maciek odkręcił koło i postanowił „tylko dokręcić” łożysko. Ale jak już zdjął koło to stwierdził, że je wymieni. Zdejmując łożysko się rozsypało i pękła podkładka. Po telefonie do przyjaciela – ja pojechałam do Adama S. po uszkodzoną część a Maciek wykorzystał ten czas na wymianę sworzni. Tak więc została tylko wymiana sworzni od strony kierowcy i sprawdzenie pompy. Wieczorem mieliśmy jeszcze wizytę nowych minimaniaków.

Czytaj dalej →

Zielono mi

Zielony wreszcie w pełni zasłużył na swoją nazwę 🙂 Dostał nową podsufitkę, tylną półkę i osłony przeciwsłoneczne – oczywiście w jedynie słusznym kolorze British racing green! Wydaje mi się trochę ciemno teraz w środku ale muszę się przyzwyczaić, bo jasny beż był zupełnie niepraktyczny i totalnie brudzący przy otwieranym dachu.

Powoli Maciek będzie zabierał się za mechanikę – ma kilka drobnych robótek i dwa auta w kolejce 🙂

Błogie lenistwo

Z wielkim żalem odwołaliśmy dwudniowy wyjazd na zlot zabytkowaych aut w ten weekend.
Szczerze – to nie jestem w stanie znów gdzieś jechać samochodem. Szkoda, że spotkanie nie jest trochę później bo program zapowiada się bardzo ciekawie. Musimy jednak trochę odpocząć i dobrać się wreszcie do fondue i sangrii 😉 w domowych pieleszach. W przyszły weekend może wybiorę się na zlot do zaprzyjaźnionej Jawy a potem Starogard Gdański. Mam też nadzieję na ciekawego newsa w ten weekend ale to się okaże dopiero jutro 🙂

Zdjęcia Alma Kovcic – Balkan Mini Meeting 2010

Czytaj dalej →