Plauen

Prawie z łezką w oku pożegnaliśmy kemping. Z wrażenia nawet nie zrobiliśmy pamiątkowego zdjęcia miniaka przed tablicą informacyjną. Do przejechania mieliśmy 450 km do znajomego już kempingu niedaleko Plauen – Pirku.
Maciek jechał pierwszy odcinek. Tankowanie i bardzo szybko znów trzeba było się zaopatrzyć w benzynę. Nie mogłam tego kłaść na karb ostrej jazdy Maćka – on zawsze zdecydowanie szybciej jedzie ode mnie i więcej ciśnie miniacza. Szybkie obliczenia wykazały spalanie na poziomie 13 – 14 litrów na 100 km. Coś było nie w porządku. Zatankowaliśmy auto, nie było rady, ale na najbliższym parkingu stanęliśmy bo paliwa nadal ubywało w zastraszającym tempie. Maciek odpiął akumulator żeby zresetować komputer. Musieliśmy czekać około 15 minut w tym czasie zajrzał też pod maskę. Okazało się, że krzywka od podciśnienia pękła i auto brało „lewe” powietrze. Stąd też tak ogromne spalanie. Nie mieliśmy taśmy, żeby zakleić uszkodzenie ale wpadłam na pomysł żeby pójść do kierowców tirów które licznie stały na parkingu oni powinni mieć takie sprzęta. Już pierwszy zagadnięty kierowca poratował nas taśmą i dokładnie oklejona krzywka wylądowała na swoim miejscu. Kolejne kilometry upłynęły pod znakiem wgapiania się w skazówkę poziomu paliwa. Na szczęście diagnoza i leczenie okazało się trafne i wszystko wróciło do normy. Na obiad byliśmy już na kempingu. Woda w jeziorze była znacznie zimniejsza od bodeńskiej i zrezygnowaliśmy z kąpieli. Żeby tradycji stało się zadość zebrały się czarne chmury i zaczęło padać. Koniec końców o 19 poszliśmy spać kołysani do snu odgłosami ulewy.

Lindau am See

W Churze do snu wtórował nam rwący potok. Rano dalej denerwowały mnie widoki gór, podjęliśmy więc decyzję, że nie jedziemy do Davos i St. Moritz tylko bezpośrednio nad Jezioro Bodeńskie. Chciałam odpocząć po wczorajszym, poopalać się a co najważniejsze do przejechania mieliśmy tylko 95 km. Zwinęliśmy namiot i w drogę. Wyjechaliśmy z Szwajcarii to był już definitywny koniec naszej wyprawy, przejechaliśmy przez fragmencik Austrii by trafić do Lindau w Niemczech.

Czytaj dalej →

Chur

Wieczorne obrady zaowocowały decyzją, że rezygnujemy z Chamonix i jedziemy bezpośrednio do Chur. Oboje nie byliśmy pewni trasy, tuneli i opłat tym bardziej, że to już Francja. Z gazetki z Coopa dowiedzieliśmy się, że po drodze na kemping jest wiele interesujących miejsc do obejrzenia: kopalnia soli, jaskinie itp. Nowa trasa liczyła około 300 km.

Czytaj dalej →

Pointe a la Bise

Sporo aut pojechało już wczoraj, my dziś rano zwinęliśmy nasz namiot i wyjechaliśmy z IMMa na naszą „wielką szwajcarską trasę”. Na dzień dzisiejszy mieliśmy zaplanowaną trasę przez Bulle, Lozannę, Morges, Nyon do Genewy gdzie mieliśmy zarezerwowane miejsce na kempingu.

Czytaj dalej →

IMM 2013 i 2014

Są już znani organizatorzy kolejnych IMMów:
– w 2013 roku – Włochy zorganizują go od 17 do 20 maja w Mugello valley. Już sprawdziliśmy z Maćkiem mamy do pokonania 1345 km.
– w 2014 roku znów zawitamy do Anglii, na co bardzo się cieszę. IMM będzie nietypowo w sierpniu – od 1 do 4 w Hrabstwie Kent.