W naszym GT robimy porządki przed rajdem, bo od ostatniego razu nieco go zapuściliśmy 😉
Chroniczny brak czasu, na który zapadliśmy na najbliższe dwa miesiące, nie pozwala zająć się Marcosem, a tak chciałabym nim pojeździć!
Mam siwe włosy i głód poznawania, doświadczania świata
W naszym GT robimy porządki przed rajdem, bo od ostatniego razu nieco go zapuściliśmy 😉
Chroniczny brak czasu, na który zapadliśmy na najbliższe dwa miesiące, nie pozwala zająć się Marcosem, a tak chciałabym nim pojeździć!
Pierwszy od miesiąca słoneczny weekend postanowiliśmy wykorzystać na kolejne testy Marcosa. Postępów brak a nawet jest gorzej, musimy skompletować kilka części i może wtedy uda się pojeździć.
Banda w komplecie 🙂
Na razie łapie jesienną depresję – na Naroże nie pojechaliśmy (pierwszy raz!), przed nami ostatni zlot i sezon garażowy – przynajmniej niedziele mam zagospodarowane na torze…
Numer czekał na nas prawie dwa lata i tak jest 2 i 4.
Rejestracja poszła zadziwiająco sprawnie, podobnie jak uzyskanie wszystkich potrzebnych do niej dokumentów. Jesteśmy już doświadczonym w tej materii „wygami” choć za każdym razem jest nieco inaczej a na początku roku zmieniły się przepisy, jedno się tylko nie zmienia bezsensowny wymóg dotyczący naklejki i dwóch tablic…
Przygotowywana jest inicjatywa obywatelska dotycząca wprowadzenia zmian w rejestracji pojazdów zabytkowych i wzorem bardziej cywilizowanych krajów proponuje się jedną rejestrację dla całej kolekcji. Dla nas nic to nie zmieni bo korzystając z wszystkich aut na drogach publicznych i tak trzeba by je mieć zarejestrowane oddzielnie. Wolałabym znaczące zmiany w sposobie ubezpieczenia – jedno ubezpieczenie dla całej kolekcji i drobne zmiany dotyczące oznakowania – rezygnacja w moim mniemaniu z bezsensownej w przypadku zabytku i szpecącej naklejki oraz wymóg posiadania tylko jednej tablicy. Szkoda, że nikt nie pomyśli o tak podstawowej sprawie i nie zaczniemy porządkować nasze „zabytkowe” prawo.
Po MotoClassic zostało wiele fotorelacji relacji. Niekwestionowanym królem zdjęć jest Mercedes-Benz 300 SL “latający gul”. Zastanawiam się co tworzy „aurę” tego auta – nieprzystępna dla zwykłego zjadacza chleba cena, magia nazwy, dynamiczne 260 na liczniku czy jeszcze coś innego. Na mnie to auto nie zrobiło żadnego wrażenia, jestem odporna na kosmiczne kwoty, zwracam bardziej uwagę na inne walory np. funkcjonalność, której kompletnie brakowało w tym samochodzie.
Klękajcie narody jest jeden z czterech w dodatku nie nasz.
Oglądałam z zaciekawieniem zdjęcia udostępniane w twarzoksiążce dotyczące powstawania „polskiego” jak mniemałam Mini w wersji autorskiego projektu Paula Smitha.