Często mi się zdarzało przeglądać strony www z ogłoszeniami o sprzedaży miniaków. Oglądając nowo wystawione auta wydało mi się, że Mirka wystawiła swojego Chelsea. Powiedziałam o tym Mackowi i wieczorem zaczęliśmy szukać jej aukcji. Weszliśmy w zakończone bo nigdzie nie mogliśmy jej znaleźć i naszym oczom ukazała się aukcja Bartka britisha – był uszkodzony. Bardzo się tym zdenerwowałam, poprosiłam Macka żeby zadzwonił do Bartka i spytał czy i komu sprzedał. Szkoda mi było autka. W sobotę przy grillu Maciek zadzwonił i okazało się że nie sprzedał ale ma kupca. Co prawda niezbyt mu się podoba i jak chcemy to nam chętnie sprzeda. Cała się trzęsłam. Na podjęcie decyzji mieliśmy pół godziny. Okazało się, że auto stoi u Adam S., a Adam T. je widział po stłuczce. Wjechał w nie motocyklista, było na chodzie tylko przód miał uszkodzony: maska, zderzak, nadkole. Maciek wisiał na telefonie i deliberował z Adamami na temat uszkodzeń, warto brać auto czy nie. Mi kręciło się w głowie i nie wiedziałam co robić.
* cena była na naszą kieszeń (dzięki stłuczce),
* ale w zasadzie po co nam drugie mini,
* ale to było TO mini,
* mój faworyt
Decyzja zapadła BIERZEMY, zadzwoniliśmy do Bartka i umówiliśmy finalizację zakupu.
Kupiliśmy auto bez jego oglądania tylko na podstawie naszych wspomnień z jego wyglądu na zlotach i zdjęć po stłucze przesłanych przez Bartka.
Auto zostało prezentem dla mnie na 10 rocznicę ślubu 🙂
Kategoria: Tu i tam
Świat jest wystarczający to życia jest za mało.
Lipiec 2009
Ominęły nas trzy miniakowe imprezy – Brunszwik, Czechy (z piwem) i szkoła bezpiecznej jazdy w Poznaniu. Pierwsza – Maciek miał zajęcia, druga był w delegacji, trzecia nie mogłam go namówić. Bardzo żałuję, następnym razem pojedziemy! On z kolei żałuje Czech – dawali beczkę piwa!
Gruchy
Poszliśmy za ciosem – jak wózek to i gruchy do wymiany.
Najwyższy czas.
Dodaliśmy tez hi lo.
Wózek
Maciek miał niemiłą przygodę. Na jednym z naszych cudownych „garbów” urwał wózek. Po półgodzinnej walce i zakupach w castoramie (akurat się koło niej wysypał) garści podkładek wrócił do domu. Nie wiem jak mu się to udało! Zabrałam się za poszukiwanie speca od naprawy. We wszystkich warsztatach mówili, że tak robią takie rzeczy ale jak mówiłam, że chodzi o Miniaka „fasolę” to szybko się wycofywali. Koniec końców udało się naprawić u znajomego znajomej. Naprawa ekspresowa – 2 dni. byłam bardzo zdenerwowana jak zabierał małego lawetą. Mechanik dostał komplet części i obszerny wykład na temat naprawy. Wydaje mi się, że wymienił wózek szybciej niż trwała nasza tyrada 🙂
Miniak cały i zdrowy wrócił do domu, a my odetchnęliśmy.
Tapicerka
Po powrocie z Holandii jednogłośnie stwierdziliśmy, że chcąc jeździć w dalekie trasy musimy zmienić fotele. Po krótkich poszukiwaniach kupiliśmy fotele od hondy del sol. Fajne, profilowane ala kubełki. Wynaleźliśmy tapicera – Adam go polecił i udaliśmy się na dobranie materiału.