Wczoraj odbyło się spontaniczne spotkanie wrocławskich „youngów”. Pojechaliśmy na dwa miniaki, na miejscu była spora grupka mercedesów i volvo, jedno porsche, manta, garbi, fiat 125… całkiem spora gromadka aut. Było bardzo miło, rozmowom o swoich „skarbach” nie było końca i czekam już na kolejny spot. Do tego czasu muszę się podszkolić z gaźników!
Kategoria: Tu i tam
Świat jest wystarczający to życia jest za mało.
Braveheart
W sobotę wieczorem organizowany był rajdowy spocik połączony z treningiem. Prawie nam się udało na niego dotrzeć bo w czwartek Bubbles był już gotowy. Testy „drogowe” nie wypadły jednak pomyślnie i znów został rozebrany. Mam nadzieję, że w tym tygodniu uda się już wszystko odpowiednio dopasować i będę mogła go testować na treningu Rajdowalni. Z drugiej jednak strony lepiej, żeby w spokoju i skupieniu został poskładany bo nie chciałabym niespodzianek na torze. Czas ucieka ale jeszcze go zostało sporo do V eliminacji – trzy tygodnie.
Żeby umilić sobie czas oczekiwania wybraliśmy się na wrocławski Rynek gdzie miał swoją bazę III Międzynarodowy Rajd Samochodów Rolls-Royce i Bentley. Od czwartku samochody odwiedziły Legnicę, Strzegom, Dzierżoniów, Bardo i Ząbkowice Śląskie. Na rynku uderzył mnie fakt, że auta stały odgrodzone od publiczności solidnymi barierkami z ochroną. Nie było więc dostępu i możliwości swobodnego oglądania. To jak lizać cukierek przez papierek. Z drugiej jednak strony nie wiem jak bym się zachowała mając auto za milion i więcej złotych a stały tam takie okazy. Naliczyliśmy kilkanaście aut w tym kilka załóg z Niemiec i Anglii, wrocławskie blachy miały chyba z trzy samochody. Nasz zachwyt wzbudził „zielony”, który uczestniczył w wyprawie „80 dni dookoła Świata” był też najstarszym model Rolls-Royce’a na zlocie bo 1927r.
Slow down
Take it easy.
Włączyliśmy się w kampanię dotyczącą bezpieczeństwa na drodze organizowaną przez Association of Swiss Insurance. Tak, tak w Szwajcarii. Zaintrygowały mnie billbordy przy drodze przedstawiające anioła siedzącego na opnie. Widzieliśmy też auta z naklejkami – logiem kampanii. Po przyjeździe do domu wytropiliśmy stronę kampanii. Okazało się, że naklejki dostępne są tylko na terenie Szwajcarii ale dla nas zrobią wyjątek i przyślą nam pakiet 🙂
Amberek został już oznaczony, Bąbel musi wrócić z warsztatu. Skorpion też dostał naklejkę – największą – ale on się nie nadaje na slow. W nim zamiast anioła wstępuje we mnie diabeł z WIELKIMI ROGAMI.
Trójka, szroty i inne
To, że wróciliśmy z wakacji a na Niskich jest dłuższa przerwa nie znaczy, że nic się w minakowym ogródku nie dzieje.
Wczoraj zaliczyłam „trójkę”. Jeździłam Bąblem z pasami szelkowymi Schrotha, które w tygodniu zamontował Maciek. Rewelacja. Różnica między zwykłymi pasami bezwładnościowymi jest kolosalna. Nawet przeżyję już ich czerwony kolor (którego osobiście nie cierpię) tak dobrze mi się teraz jeździ.
Wracając do szkolenia to miniak był nie do pokonania przy kurtynach wodnych i lepiej trzymał się maty poślizgowej niż potwór, czterołap subaru. Zaliczył bezbłędnie prędkość najazdu 80 km! Za to dałam ciała na pół aaltonenie i zamiast ładnego pół obrotu auto robiło go ale z przesunięciem bocznym. Muszę pomyśleć co było przyczyną czy za duża prędkość czy za mocno dokręcona kierownica i oczywiście dalej ćwiczyć. Niestety moje marzenie o zrobieniu pełnego aaltonena się nie spełniło. Nawet nie miałam okazji spróbować. Wrrr! Trudno, będę czekać na koleją okazję, oby do zimy!
Po moim rajdowaniu zasłużony Bąbel został odstawiony na wymianę serducha i kilku innych części. Mam nadzieję, że po tej operacji będzie zdrowy 🙂 i szybszy.
NLC IV
Przez sobotnie zawirowania cały czas zastanawiałam się czy jechać na „Niskie”. Pewne było jedynie to, że jeżeli usterka w Amberze okazała by się na tyle poważna, że wypadł by z Szwajcarii – Bąbel na rajdowanie by nie pojechał. Wszystko się jednak dobrze skończyło i rano zdecydowaliśmy – jedziemy!