Słowa Maćka – „nie jest źle”, mnie pokrzepiły – czyli jest dobrze…
Jedzie, jedzie i o czternastej powinien dojechać…
a potem pakowanie albo mycie i plan prac na kolejne miesiące… że o rejestracji na żółte nie wspomnę.
Mam siwe włosy i głód poznawania, doświadczania świata
Świat jest wystarczający to życia jest za mało.
Słowa Maćka – „nie jest źle”, mnie pokrzepiły – czyli jest dobrze…
Jedzie, jedzie i o czternastej powinien dojechać…
a potem pakowanie albo mycie i plan prac na kolejne miesiące… że o rejestracji na żółte nie wspomnę.
Dziękujemy Stefanowi za cudowną sesję.
Zdjęcia aut w akcji wkrótce…
Jest jeszcze jeden powód do radości Clubman będzie dziś wieczorem w Polsce. W sobotę Maciek przywiezie go do domu i dopiero się zacznie…
Czwarta eliminacja WLTA za nami. Pogoda była boska! Zawody zostały przedłużone ze względu na ilość zawodników – 52 załogi. Mimo takiej ilości samochodów panował wzorowy porządek, były tylko trochę dłuższe przestoje między kolejnymi przejazdami. Trasa należała do gatunku bardzo szybkich, ale nawet podobała mi się konfiguracja i dobrze mi się jeździło. Do czasu, na piątym przejeździe zaraz po wystartowaniu znów urwał się tłumik – a raczej wysunął z kolektorów. I kto by się spodziewał, że klątwy działają tak długo 😉
<
Tym razem nie kontynuowałam jazdy tylko zjechałam z trasy i czekałam na serwis. Po zamocowaniu wydechu wróciliśmy do domu. Maciek kombinuje jak zaradzić wypadającemu wydechowi, na razie zmieniamy obejmy.
P.S. W wiadomej sprawie: „auto będzie w TYM tygodniu”. Kurcze jest postęp czy mi się tylko wydaje 🙂
Ostatnie eliminacje w sezonie zaczęły się standardowo. Trasa była wyznaczona z trzema długimi prostymi i dwoma nawrotami, co czyniło ją najdłuższą z dotychczas przygotowanych. Trzy razy pojechałam zapoznanie, tak by sprawdzić w jaki sposób najefektywniej pokonać zakręty. Pierwszy przejazd poszedł mi średnio – byłam czwarta i miałam poczucie, że nie pojechałam na maksa. W trakcie zawodów Krzyśkowi w Peugeocie 106 MAXI urwał się tłumik i pętle ukończył ciągnąc żelastwo po ziemi. Maniek „etatowy” fotograf Niskich Łąk z wielkim okrzykiem radości stwierdził, że to on przyczynił się do awarii bo dotykał auta.
Transportu w sobotę nie będzie z powodu powodzi we Włoszech. Auto ma być NA PEWNO do końca przyszłego tygodnia. Nerwówka trwa dalej. Do tego Amberek nie poprawia nam nastroju, wręcz przeciwnie i dokłada się Bąbel bo w niedzielę jest finał NLC i czeka mnie ostateczna walka o generalkę. Idzie się wykończyć…
P.S.
Madusa