Dzbanek czy lampa Aladyna

Miała być rajdowa niedziela ale dopadły mnie wątpliwości filozoficznej natury poparte porannym deszczem. Czy ma sens ściganie się na zawodach gdzie w klasie startują 2, 3 osoby? Jaką wartość mają takie pucharki, nagrody? Oczywiście powinien satysfakcjonować już sam udział, fakt startu i pokonania toru ale Niskie Łąki mnie nie bawią – gdyby to było Wysokie Myto pojechałabym bez wahania. A tak? Dziurawy, mały i do znudzenia znany tor wypalił mój zapał. Maciek ma mi za złe, sama do do końca nie jestem przekonana ale taką podjęłam decyzję… pomyślę co z sobotnim WLTA & WLR.

Lambretta

Tym razem nie o czterech kółkach a dwóch, ale dziś mogę bo to rocznicowy wpis 🙂
Nowe horyzonty odkryły przed nami Modsów i ich „odlotowe” Lambretty. Od tego czasu myślę o zakupie parki i… a jak ja o czymś pomyślę…
Odkopałam stare zdjęcia IMM 2009 Anglia bo pamiętałam, że gdzieś widziałam takie ustrojstwa.

I chyba IMM 2013 we Włoszech jest idealnym miejscem na poszukiwanie tej jedynej wielookiej Lambretty.

Beton

W rekordowo gorącą sobotę byliśmy umówieni na ognisko w ramach lokalnej integracji miniakowego środowiska. Na spotkanie pod wzgórzem Andersa wybraliśmy się Clubim, w celu przewietrzenia go przed wyjazdem do Nowego Sącza. Mieliśmy nadzieję na kilka aut, ale rzeczywistość jak zwykle nas przerosła, oprócz stałego betonu czyli nas, ekipy Mirek i Adam oraz Adam, swoim czerwonym bolidem był Michał a Robert wpadł tylko na rundę honorową.

Miałam stracha, bo mieli przyjechać nowi właściciele Amberka, na szczęście zrezygnowali – nie jestem jeszcze gotowa na konfrontację. Dwóch, czy trzech właścicieli mini wysłało przepraszającego smsa, reszta nawet nie dała oznak zainteresowania i chyba woli kontakty on line. Mówi się trudno, nie zrażeni frekwencją upiekliśmy kiełbaski, popiliśmy je piwem i miło spędziliśmy sobotnie popołudnie na terenie kultowego Amm Garage. Padł pomysł organizacji cyklicznego spotkania w każdą ostatnią sobotę miesiąca, może stały termin zachęci innych minimaniaków do udziału w spotkaniach.

Nie lubię poniedziałku

Ostatnie tankowanie nieco mnie zaskoczyło, odkryłam prawdę zwaną eufemizmem: benzyna znacząco podrożała. I na nic fakt, że ostatnio na stacji była obniżka! Podobnie jak wielu kierowców tankuję „kwoty” nie litry 🙂 Zawsze tankowałam za 50 zł i miałam pół baku – na zawody to w zupełności wystarczało. Tym razem znów uległam rutynie ale okazało się, że benzyny mam coś koło 1/3 ze wskazaniem na mniej. Po zawodach musiałam podjechać na stację (dobrze, że jest po drodze) i kolejny raz zatankować Bąbla. Obsługujący patrzyli na mnie jak na wariatkę – co ja robię z tą benzyną a to nie ja tylko małe auto tyle żłopie… Odkrycie roku!

Uderzenie koniuszkowe

Rozpędzony niczym lokomotywa nowy zarząd klubu pędzi w stronę świetności. Po działalności przejawiającej się jedynie w postaci nagłych zrywów „patriotycznych” obecny kolektyw obrał sobie za cel? No właśnie co?
Czytaj dalej →