IMM 2011

Planowałam wstać o ósmej ale jak zwykle o szóstej byłam już na nogach. Maciek nie był zadowolony z tego powodu. Pogoda do jazdy była świetna dlatego zdecydowaliśmy jechać od razu na IMM – 700 km. Na 300 km przed celem stanęliśmy na parkingu zrobić sobie grilla. Trochę spłoszyła nas Policja ale kaszankę udało nam się ugrilować ;). Posileni ruszyliśmy na granicę. Mieliśmy szczęście, że wcześniej nie kupiliśmy winiety bo kolejka dla „winietowców” była spora dla tych co kupowali (tak jak my) ruch odbywał się płynnie (o ironio) i przed nami było ledwo dwa auta.

Czytaj dalej →

Talsperre Pirk

Wyjechaliśmy trochę wcześniej niż planowaliśmy. Na miejscu naszego postoju – kempingu byliśmy koło czternastej. Oczywiście po drodze nie ominęły nas przygody. 300 km od Wrocławia zepsuł nam się dach. Otworzyliśmy go i już nie mogliśmy zamknąć, na szczęście szpara nie była duża. Jak zwykle w takich przypadkach piękna słoneczna pogoda się popsuła przyszły chmury i zaczęło padać, nawet ulewnie. Maciek ratował sytuację zakrywając otwór ręką. Na szczęście opady nie trwały zbyt długo. Na kempingu ponad dwie godziny walczyliśmy z dachem. Zerwaliśmy cała podsufitkę by stwierdzić, że śrub nie da się odkręcić. Po zaciętej walce udało nam się go w końcu zamknąć. No i mam swój wyjazd z bajeranckim otwieranym dachem. Teraz będzie zamknięty aż do naszego powrotu.
Zrobiliśmy sobie zasłużony obiad i poszliśmy na spacer wzdłuż jeziora. Na niebie znów zaczęły zbierać się
chmury i gdy dotarliśmy do namiotu zaczęło już kropić. Przeszła kolejna ulewa. Poszliśmy spać trochę przeszkadzały nam w tym niemiecka impreza z muzyką Latino i szum pobliskiej autostrady.

NLC IV

Przez sobotnie zawirowania cały czas zastanawiałam się czy jechać na „Niskie”. Pewne było jedynie to, że jeżeli usterka w Amberze okazała by się na tyle poważna, że wypadł by z Szwajcarii – Bąbel na rajdowanie by nie pojechał. Wszystko się jednak dobrze skończyło i rano zdecydowaliśmy – jedziemy!

Czytaj dalej →

#

Miałam dziś jechać na trening Rajdowalni ale niestety nie mogę nadwyrężać Mr Bubbla. Wiedziałam, że wymiana wózka w Amberku tuż przed wyjazdem na IMM nic dobrego nie wróży. No i stało się – okazało się że po demontażu starego nie będzie do czego przymocować nowego wózka bo ruda z tyłu zrobiła spore spustoszenie. Trzeba spawać i takie tam… Auto nie będzie gotowe przed wyjazdem no chyba, że zdecydujemy się jechać „w takim stanie” ale czy zawieszenie wytrzyma nie ma gwarancji. Tak więc wygląda na to, że Bubbles załapie się na kolejne święto miniaków. Czeka go jeszcze impreza na Dzień Dziecka, IV runda NLC, zamiana kierownicy ze sportowej na zwykłą i możemy jechać. Mam nadzieję, że da radę!
Jak by tego było mało mam poważne problemy z urlopem na Szwajcarię bo szefowi „się odwidziało”. Zaprzestałam wszelkich przygotowań w rozsypce są zakupy, pakowanie a w szczególności ja i moje nerwy.