Po drobnym zamieszaniu z zegarkiem, popędziliśmy na śniadanie. Bez problemów dojechaliśmy do domu, po drodze nie było korków i innych nieprzyjemnych spowalniaczy. Auto spisywało się znakomicie i mimo ogromnej spiekoty ani razu wskazówka od temperatury nie zbliżyła się nawet to niebezpiecznego poziomu.
I tak IV zlot w Nowym Sączu przeszedł do historii. Ogromne podziękowania dla przesympatycznych organizatorów, mam nadzieję że zobaczymy się za rok w Miasteczku Galicyjskim, następnym razem obok bojlera i łóżek zapakujemy do Clubiego studnię z ryneczku!
Kategoria: Podróże bliższe i dalsze
Podróże bliższe i dalsze, kiedyś samochodowe dzisiaj biegowe.
Miasteczko Galicyjskie – zakończenie zlotu
Po śniadaniu w doborowym towarzystwie poszliśmy na odprawę w tym czasie deszcz zaliczył ulewę, oberwanie chmury by na koniec przestać padać.
Czytaj dalej →
IV Zlot Pojazdów Zabytkowych Nowy Sącz
Rano przywitało nas Słońce i super miła Ula i Jacek – komandorzy rajdu. Atmosfera tego rajdu jest niepowtarzalna i wcale się nie dziwię, że zawsze jest więcej zgłoszeń niż miejsc. Czuliśmy, że jesteśmy częścią tego magicznego miejsca i należymy do wielkiej rodziny pasjonatów starej motoryzacji.
Czytaj dalej →
Wieliczka – solna eskapada
Wybraliśmy się na zlot pojazdów zabytkowych do Nowego Sącza. To najdalsza jak do tej pory wyprawa Clubiego. Żeby zbytnio nie męczyć samochodu po drodze postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę w Wieliczce i zwiedzić kopalnię.
Beton
W rekordowo gorącą sobotę byliśmy umówieni na ognisko w ramach lokalnej integracji miniakowego środowiska. Na spotkanie pod wzgórzem Andersa wybraliśmy się Clubim, w celu przewietrzenia go przed wyjazdem do Nowego Sącza. Mieliśmy nadzieję na kilka aut, ale rzeczywistość jak zwykle nas przerosła, oprócz stałego betonu czyli nas, ekipy Mirek i Adam oraz Adam, swoim czerwonym bolidem był Michał a Robert wpadł tylko na rundę honorową.
Miałam stracha, bo mieli przyjechać nowi właściciele Amberka, na szczęście zrezygnowali – nie jestem jeszcze gotowa na konfrontację. Dwóch, czy trzech właścicieli mini wysłało przepraszającego smsa, reszta nawet nie dała oznak zainteresowania i chyba woli kontakty on line. Mówi się trudno, nie zrażeni frekwencją upiekliśmy kiełbaski, popiliśmy je piwem i miło spędziliśmy sobotnie popołudnie na terenie kultowego Amm Garage. Padł pomysł organizacji cyklicznego spotkania w każdą ostatnią sobotę miesiąca, może stały termin zachęci innych minimaniaków do udziału w spotkaniach.