Kolumna w Łasku startuje F-16

Rano okazało się, że tylko my nocowaliśmy w Columnie, reszta zakwaterowała się w Kolumnie. Musze przyznać, że cała obsługa hotelu była niezwykle uprzejma i bardzo pozytywnie wspominamy tam nasz pobyt. Byliśmy nawet oprowadzeni po hotelu przez panią dyrektor, która pokazała nam też część medyczną z najnowocześniejszymi urządzeniami. Korzystając z cudownej pogody i pięknej okolicy poszliśmy na spacer.
Czytaj dalej →

Kolumna Klasyków

Postanowiliśmy spróbować drugiego podejścia i wybrać się Clubim na zlot fantastycznej ekipy Classic Cars Łódź – Kolumna Klasyków. Wstaliśmy przed 4 i jeszcze ciemną nocą wyjechaliśmy na trasę. Z duszą na ramieniu przejechaliśmy feralny fragment drogi z poprzedniej eskapady do Gorących Źródeł – tym razem Clubi nie świrował i pozwolił nam dojechać na miejsce. Po drodze mieliśmy tylko krótki postój na dokręcenie kół – bo Maciek zapomniał to zrobić po nasmarowaniu zawieszenia. Z warszawskiej 8 skręciliśmy na Sieradz i to był nasz błąd – droga jest tam fatalna, koleiny są jak Wielki Kanion i więcej nie będziemy tamtędy jeździć.
Na miejscu byliśmy pierwsi (tak się najczęściej zdarza jak się ma najdalej na zlot :)) i spokojnie się zarejestrowaliśmy i zakwaterowaliśmy. Wybraliśmy na nocleg hotel Columna Medica – jest w urokliwym miejscu, na pełnym wypasie, otwarty dopiero w kwietniu tego roku. Na parkingu zaczęło robić się tłumnie i z radością witaliśmy znajome ekipy.

Czytaj dalej →

Lambretta

Tym razem nie o czterech kółkach a dwóch, ale dziś mogę bo to rocznicowy wpis 🙂
Nowe horyzonty odkryły przed nami Modsów i ich „odlotowe” Lambretty. Od tego czasu myślę o zakupie parki i… a jak ja o czymś pomyślę…
Odkopałam stare zdjęcia IMM 2009 Anglia bo pamiętałam, że gdzieś widziałam takie ustrojstwa.

I chyba IMM 2013 we Włoszech jest idealnym miejscem na poszukiwanie tej jedynej wielookiej Lambretty.

Piekary Śląskie – dom

Po drobnym zamieszaniu z zegarkiem, popędziliśmy na śniadanie. Bez problemów dojechaliśmy do domu, po drodze nie było korków i innych nieprzyjemnych spowalniaczy. Auto spisywało się znakomicie i mimo ogromnej spiekoty ani razu wskazówka od temperatury nie zbliżyła się nawet to niebezpiecznego poziomu.
I tak IV zlot w Nowym Sączu przeszedł do historii. Ogromne podziękowania dla przesympatycznych organizatorów, mam nadzieję że zobaczymy się za rok w Miasteczku Galicyjskim, następnym razem obok bojlera i łóżek zapakujemy do Clubiego studnię z ryneczku!