To było szaleństwo, porywać się na ten wyjazd, ale właśnie takie szaleństwa sprawiają, że życie jest pełniejsze. Jestem zawiedziona, bo jednak nie dojechaliśmy, ale też cieszę się z tych kilku dni, które pozwoliły mi cieszyć się autem, drogą i przygodą.
Po tym wyjeździe Marcosa polubiłam jeszcze bardziej i mogłam poznać jego zalety, a że się popsuł, no cóż. W gruncie rzeczy to nasz pierwszy wyjazd, gdy nie osiągnęliśmy celu i nie wróciliśmy do domu, kiedyś zawsze jest ten pierwszy raz.