Odpowiedzieliśmy na ogłoszenie ze strony klubowej o poszukiwaniu Miniaka do sesji ślubnej. Po uzgodnieniach dotyczących czasu i miejsca umówiliśmy się na ruiny dworku pod Wrocławiem. Na miejscu okazało się, że nie da się tam wjechać i fotograf zarządził sesje w alei kasztanowców.
Kategoria: Podróże bliższe i dalsze
Podróże bliższe i dalsze, kiedyś samochodowe dzisiaj biegowe.
Urodziny MINI w Warszawie (dzien drugi)
Pogoda znacznie lepsza –świeci słońce i zapowiada się, że będzie ciepło. Jedziemy na miejsce – jesteśmy pierwsi. Stajemy na środku i ruszamy na miasto. Poeksplorowaliśmy Złote tarasy i wróciliśmy na plac. Po drodze kartonowcy pod pałacem kultury, na ulicach menele, lupy, żebracy i inny element, włączając babę z brodą. Znowu tort i stare babcie pchające się do dmuchania świeczek. Podczas „wypasionego” pokazu mycia auta daliśmy drapaka. Zatrzymaliśmy się w macu pod Tomaszowem. Co rzuca się w oczy – tłumy tubylców zamawiają co najtańsze, zestawy biorą tylko przyjezdni. Czyżby kryzys. Na 19 jesteśmy w chacie. Kolejny zlot za nami.
Urodziny MINI w Warszawie (dzień pierwszy)
Wstaliśmy o piątej, wyjechaliśmy przed szóstą (po drodze jeszcze bankomat). Jechaliśmy standardową trasą, uważam, że jest znacznie lepsza od alternatywnej przez autostardę. Pogoda nawet, nawet – nie pada, temperatura przyjemnie chłodno. Dojechaliśmy przed 11 – w Wawie nawet bez korków. Miejsce postoju budynek KC – Miniaki stoją schowane na placu w środku. Zimno i zaczyna popadywać. Mało nas, ale południe górą.
Poniedziałek
wiszę na telefonie i szukam zakładu, który jest sprawdzony, polecony i nie zedrze. Doszliśmy do wniosku, że zabieramy Kacyka od Łukasza. Trochę szkoda bo tani i dobry ale czekać nie wiadomo ile… to trochę za długo. Chyba znalazłam jakiegoś w miarę, reszta wydawała mi się jakaś cwaniakowata.
Wydział Komunikacji
– oczywiście kolejka 21 osób przed nami. Uschniemy tu – idzie strasznie wolno. Na szczęście przyspieszyło, trafiliśmy do ostatniego okienka i Pani nieźle nas przegoniła – mnie do ksero, Maćka do kasy, wreszcie jest – mamy Kacyka. Szkoda tylko, że nie udało się wynegocjować 10 – dziś dokładnie jest nasza 10 rocznica, na rejestracji mamy 9. Jeszcze tylko ubezpieczenie i tu też pojawiają się problemy, pogonili nas Az do PZU po zaświadczenie. Na szczęście jest długi weekend i nie ma korków w mieście. Szybko obróciliśmy i mamy ubezpieczenie.
Maciek pomału montuje zakupione części: dystanse mają za krótkie szpilki, mocowanie filtra nie pasuje do gaźnika (nawierca), halogeny są nieszczelne i parują, brakety nie da się zamontować bo wózek jest krzywo. Do tej pory same nieudane zakupy. Zostało najważniejsze stage 1 – z tym poczekamy do powrotu z Warszawy. Teraz za mało czasu na rozgrzebanie auta.