Podłoga na szczęście cała 🙂
błotniki „się” docinają, a koło „letko” wystaje jak widać na załączonym obrazku 😉
Mam siwe włosy i głód poznawania, doświadczania świata
Podróże bliższe i dalsze, kiedyś samochodowe dzisiaj biegowe.
Podłoga na szczęście cała 🙂
błotniki „się” docinają, a koło „letko” wystaje jak widać na załączonym obrazku 😉
Niektórych bardzo poruszył opis zlotu w Poroninie. Tego się nie spodziewałam. Najbardziej zdziwił mnie fakt wałkowania tematu na forum.
Nie będę komentować tej sytuacji, myślę że najlepiej oddaje ją stare powiedzenie „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”.
I po co te złośliwe uwagi??
Wczoraj wczesnym rankiem (4.30) odstawiliśmy niebieskiego do blacharza. Ma zrobić podłogę – przód i podciąć nadkola do nowych, letnich felg. Termin – do piątku. Pożyjemy zobaczymy.
Tapicer oczywiście się nie odezwał, obiecał, że poniedziałek lub wtorek przywiezie fotele do Wrocławia. Dziś ma kolejny, już z trzeci deadline.
Już w domu, po zlocie. Uważam, że był bardzo udany, może przez to, że nie był tak bardzo zorganizowany i mogliśmy zwiedzać i robić co chcemy. Spotykaliśmy się koło 18 na kolacji.
W sobotę pogoda znacznie się poprawiła – świeciło słońce ale było mroźno. Po śniadaniu znów wybraliśmy się do Zakopanego. Gubałówka, Krupówki, skocznie.
Dziś pierwszy dzień zimowego zlotu w Poroninie. Miniaki aż dwa – my i Biedronisko.
Wczoraj przyjechaliśmy, jechało się świetnie – 5,5 godziny. Drogi czarne, śniegu jak na lekarstwo. Pojechaliśmy przez Oświęcim omijając płatną autostradę bo Maciek sobie ubzdurał, że kosztuje 32 zł w jedną stronę. Okazało się, że 16, ale i tak dobrze się nam jechało. Ośrodek położony jest bardzo ładnie z pięknym widokiem na Giewont.