Z przymrużeniem oka

Po powrocie z „Grunwaldzkiej” eskapady Amberek został poddany gruntownemu suszeniu. Maciek pieczołowicie rozebrał środek i niezmiernie przejęty próbuje ustalić skąd się woda bierze. Ja oddaje się nowej Manii:
Rally Costa Brava Historicos
ewentualnie deliberuję o oryginalnym „sercu” syreny sport
lub planuje nowe trasy do przejechania.

P.S.
Wkrótce nastąpi zmiana wyglądu bloga – wreszcie bo denerwuje mnie ta „partyzancka” grafika i kolory oraz zamierzam wprowadzić szczegółowe opisy przeprowadzanych napraw i innych „ulepszeń”. Może ktoś skorzysta z tych informacji… no i może pojawi się trzeci milusiński…

i na koniec zachęcam do lektury 😉
Do Serbii ukochanym Mini

Może jednak nie nad morze

Pojawił się anons o III zlocie „Może nad morze”. Przyznam, ze z niecierpliwością na niego czekaliśmy. W tamtym roku musieliśmy odpuścić ze względów rodzinnych a mając w pamięci I zlot, który uważam, że był najlepiej zorganizowanym zlotem w Polsce bardzo chcieliśmy pojechać w tym roku. Niestety, sromotnie się zawiodłam, a to powody zawodu:
1. Miejsce zostało zmienione z wyspy Sobieszewskiej na kemping miedzy Władysławowem a Chałupami. Osobiście nie cierpię Władysławowa i razem z Maćkiem obiecaliśmy sobie więcej tam w życiu nie jechać.
2. Poważnie obawiam się o komunikację, to znaczy w sezonie żeby wjechać na półwysep i z niego wyjechać średnio stoi się w korku 1,5. Co prawda zlot jest we wrześniu ale w jego pierwszym tygodniu i też zalicza się do sezonu.
3. Koronnym argumentem na nie są warunki „mieszkaniowe”. Do dyspozycji są przyczepy kempingowe i „apartamenty” w domkach ale tylko czteroosobowe. Chyba się starzeję ale taka integracja mi nie odpowiada. Ćwiczyłam to w Serbii w ubiegłym roku i to był ostatni raz. Nie mam nic przeciwko przyczepom kempingowym, namiotom czy nawet szałasom byle były dwuosobowe.
Zaczęłam więc desperacko szukać możliwości noclegu w innym miejscu, najwyżej byśmy dojeżdżali do reszty. Ale po chwili zastanowienia i kalkulacji kosztów na zimno muszę przyznać, że moja ogromna chęć wyjazdu w ciepłe strony w opcji All zwyciężyła. Tak więc miniak zostanie w domu razem z pisakami, które miały zobaczyć w tym roku morze a my polecimy wygrzewać się w obcych krajach.

Zdjęcie Abanga Rare – mojego znajomego z Kuala Lumpur, niestety TAM miniakiem się nie wybieram a szkoda…
Na wrzesień mamy zaplanowaną wycieczkę miniakiem do Czech 🙂

Veluś vel Velorek

Na sobotę miałam zaplanowany wyjazd na zlot do Dobrzenia Wielkiego nad jeziorko o zachęcającej nazwie Balaton. W piątek zielony zaliczył jeszcze wymianę uszczelki w tylnej szybie, szybkie odświeżanie i mały remoncik. Zaczęło się od zastosowania rady Flapa, po ustaleniu która strona „szumi” Maciek odkręcił koło i postanowił „tylko dokręcić” łożysko. Ale jak już zdjął koło to stwierdził, że je wymieni. Zdejmując łożysko się rozsypało i pękła podkładka. Po telefonie do przyjaciela – ja pojechałam do Adama S. po uszkodzoną część a Maciek wykorzystał ten czas na wymianę sworzni. Tak więc została tylko wymiana sworzni od strony kierowcy i sprawdzenie pompy. Wieczorem mieliśmy jeszcze wizytę nowych minimaniaków.

Czytaj dalej →