W niedzielę ruszamy na akcję…
Film promujący akcje „Porwanie wora Mikołaja”
Mam siwe włosy i głód poznawania, doświadczania świata
W niedzielę ruszamy na akcję…
Film promujący akcje „Porwanie wora Mikołaja”
Rano nie zapowiadało się na tak trudną eliminację – zdradliwe świeciło Słońce. Na miejscu było zimno, ślisko ale miło. Najlepszy czas zrobiłam na drugim przejeździe. Potem było już tylko gorzej, zaczął padać śnieg potem śnieg z deszczem i deszcz. Mocno się zdziwiłam, że miniak potrafi latać bokiem, driftować i kręcić bąki 😉 Trudno się zresztą dziwić – jeździłam na letnich oponach! Inne auta też miały spore problemy, nawet czterołapy. Jedno subaru mało nie dachowało, uratowało się zjeżdżając z hopy w poprzek.
Znów byłam gwiazdą…
Pojawiła się też niepokojąca wiadomość, że NLC może nie odbyć się w przyszłym roku. Mam nadzieję, że plotki się nie potwierdzą inaczej zostanie mi tylko WLTA i „męki” w grupie 0!
Nie dla nas kanapa i ciepły garaż. W przyszłym tygodniu kolejna odsłona WLTA – mam nadzieję, że bez kolektorowych niespodzianek. Maciek zamontował dziś nowe obejmy i przygotował auto do jutrzejszego przeglądu. Wybieramy się też miniakami na mikołajkową niespodziankę dla dzieciaków.
Jesień nam nie doskwiera, długie ciemne wieczory spędzamy w garażu walcząc z Clubim
Postęp prac
co zresztą jest czystą przyjemnością 😉
reszta bandy ma się dobrze…
Słowa Maćka – „nie jest źle”, mnie pokrzepiły – czyli jest dobrze…
Jedzie, jedzie i o czternastej powinien dojechać…
a potem pakowanie albo mycie i plan prac na kolejne miesiące… że o rejestracji na żółte nie wspomnę.