Puchar Niskie Łąki

Dziś była pierwsza eliminacja, zobaczymy czy będą jeszcze zapowiadane 3 rundy bo frekwencja była niska a organizacja i tak kulała. Lubię tor na „Niskich” bo ma swój klimat jednak dziś jeździło mi się fatalnie. Na torze wydawało mi się, że jest OK jednak czasy mówiły co innego… Zajęłam III miejsce w klasie – na trzech startujących 🙂

Nie czekałam na wręczenie dyplomu śmignęłam do domu.

Gorąca czekolada

Rano byliśmy u Pierra, pojechaliśmy Bąblem tak jak planowaliśmy. Efekt przeszedł nasze oczekiwania. Clubi okazał się być „kubkiem gorącej czekolady”. Kolor jest niesamowity, taki nasycony i smakowity. Nie mogłam się powstrzymać i zdecydowałam, że jak najszybciej reszta musi zostać pomalowana. Umówiliśmy się na lipiec. Chłopaki kończyli polerkę a w międzyczasie Bąbel dostał nowe bąbelki 🙂 Wracając padł mi wskaźnik prędkości. Szybki serwis po powrocie nie dał odpowiedzi co jest przyczyną. Do wieczora szorowaliśmy auta: Bąbla na zawody, Clubiego na zloty!

Ahoj!

Rusza najdłuższy weekend w tym roku i my ruszamy w trasę. Na pierwszy ogień w sobotę Słotwina, czyli Clubi wraca do domu. W niedzielę pierwsza eliminacja Niskich Łąk i walka Bąblem o puchar 😉 W poniedziałek skoro świt jedziemy zameldować się w Pałacu Brunów a w środę jesteśmy w Rydzynie. Po tygodniowym odpoczynku w piątek uderzamy do Uniejowa. Kolejna sobota to od rana do nocy tor Rakietowa a od 23 szukajcie nas na Węgrzech by wreszcie z początkiem czerwca wrócić do domu ze zlotu na Słowacji. Ahoj żeglarze!
P.S. Macałam legendarną Syrenę Sport.

Krause Estate

W sobotę wstaliśmy skoro świt, byliśmy umówieni z Pierrem. Plan był taki, że pojedziemy na dwa miniaki. Zweryfikowała go pogoda i zwarcie na światłach stopu w Bąblu. Magicznie, po przekręceniu stacyjni zapaliły się stopy i tak już zostało. Wiedział Bąbel co robi sabotując wyjazd na taki deszcz – został w garażu. Clubi na szczęście nic nie „wykręcił” i zaliczył pierwszą polską ulewę. Strasznie żałowałam, że musimy jechać w taką pogodę i szkoda mi było auta, niestety nie było innej możliwości. Koleiny wypełnione wodą okazały się dla 10 bardzo nieprzyjemne ale cała droga na szczęście nie była taka najgorsza i bez problemów dojechaliśmy do Słotwiny. Czarodziej pochwalił się rozbudowanym zakładem i wspaniałą komorą do lakierowania, nowymi projektami i ciekawymi samochodami. Powrócił temat deski, teraz pojawiły się gwoździe i skóra 🙂 Clubi został dokładnie zlustrowany i obmacany. Odbiór w sobotę – spróbujemy znów wziąć Bąbla, może tym razem się uda.
Akurat w tym czasie rozgrywany był Rajd Świdnicki – Krause. Mijaliśmy po drodze rajdówki na lawetach i sporo znajomych, którzy jechali na odcinki kibicować.