Szaleństwo ma imię…
Zaledwie tydzień po maratonie w Mieście Aniołów, kolejny tym razem na Malcie. Bałam się czy dam radę, ale wbiegłam na metę nawet z przyzwoitym czasem.
W zeszłym roku biegliśmy ten maraton a w tym skusiła nas nowa trasa, piękny medal i koszulka – to nie jest normalne!
42K: 04:05:27