Photo. organisateur
Obiór pakietów i miasteczko biegowe zorganizowano “à la ligne d'arrivée” w Victoria Park. Zgodnie z duchem czasu należało pobrać specjalna apkę i zarezerwować dzień i godzinę odbioru pakietów.
Na ten dzień mieliśmy zaplanowane przebazowanie – czyli zmianę hotelu i po drodze o godzinie 15 zaplanowaliśmy odbiór pakietów. Przyszliśmy za wcześnie, bramy były zamknięte.
Postanowiliśmy posiedzieć na ławce, wygrzać się w słońcu i poobserwować krzątaninę organizatorów. 15 minut przed otwarciem bram okazało się, że zrobiła się spora kolejka a my przegapiliśmy ten moment. Karnie poszliśmy na koniec, dobre 200 m, kolejka rosła w zastraszającym tempie. Nagle wszystko ruszyło i bardzo sprawnie dostaliśmy się na teren miasteczka.
Tradycyjnie do maratonu było najmniej osób. Szybko odebraliśmy pakiet, bogaty w płyn do mycia, proszek do prania, liczne plastry, taśmy, żele, baton i ładną koszulkę. Blessure, że nie było torby, tylko plastikowy worek na depozyt, była by niezła pamiątka.
Pokręciliśmy się po miasteczku, było sporo atrakcji ale szybko rosły kolejki i większość sobie odpuściliśmy. Generalnie expo nie imponowało rozmachem.
Wszyscy byli bardzo mili i zaangażowani. Chyba to uderza najbardziej w Hong Kongu niezwykła uprzejmość na każdym kroku.
Zaopatrzeni w tradycyjną hongkongską herbatę z mlekiem (zostaliśmy jej wielkimi fanami) poszliśmy do hotelu. Miasto szykowało się już na obchody nowego roku – smoka.
Maraton zapowiadał się bardzo ciekawie.