Garden of Life SunRun 5K

W ramach realizacji amerykańskiego snu postanowiliśmy korzystać z możliwości dodatkowych biegów lub wyzwań oferowanych przez organizatorów w ramach maratonów. W końcu jak się jest już za wielką wodą to trzeba korzystać, a wiadomo amerykańskie – medale są… DUŻE


W West Palm Beach mieliśmy możliwość wystartować w SunRun 5K. Start o 7:30. Tradycyjnie wstaliśmy o wiele za wcześnie a dojście 2,5 km do miasteczka biegowego też nie było problemem. Gorzej z pogodą, bo po drodze padało i jak na Florydę było chłodno 17 stopni C.

Mimo to realizowaliśmy plan założony jeszcze w Polsce i eksperymentalnie zdecydowaliśmy się biec w obu biegach w koszulkach bez rękawków. Na miejscu czekaliśmy na wschód słońca, tłumek biegaczy gęstniał a organizatorzy się krzątali.

Trochę konsternacji wprowadził start, nie bardzo było wiadomo, gdzie stanąć i w którą stronę biegniemy. Stanęliśmy z przodu i finalnie wystartowaliśmy chyba z 3-4 linii. Nie miałam żadnych planów, chciałam biec na luzie i cieszyć się startem, oglądać trasę.

Wypogodziło się, zrobiło się ciepło i dość mocno wiało na odsłoniętym terenie. Wystartowaliśmy w sporym tłumie. Cieszyłam się, że to tylko 5 km. Trasa 2,5 km poprowadzona wzdłuż laguny, nawrót i do mety.

Nie najlepiej mi się biegło, było mi gorąco, przeszkadzał wiat i nie forsowałam tempa, ale na nawrocie wiedziałam, że jestem w czołówce.

Byłam 6 kobietą na mecie i pierwszą w kategorii masters. Ogromnie się ucieszyłam, tym bardziej, że kompletnie się tego nie spodziewałam.
Na mecie dostaliśmy śniadanie – bajgla, serek i winogrona, bardzo trafny posiłek.

Po chwili oddechu i gwiazdorzenia poszliśmy do hotelu.

Bardzo udany biegowy początek początek. Po dzisiejszym dniu wiedziałam, że na maratonie łatwo nie będzie, tym bardziej, że zapowiadano jeszcze silniejsze porywy wiatru. Przynajmniej znałam ostatnie kilometry trasy.