Miasto czarownic.
Z urokliwego Revere Beach z najpiękniejszą plażą w Bostonie udaliśmy się do słynnego z procesu czarownic miasteczka. Z Bostonu dzieli je odległość 22 mil a z plaży zaledwie 10 – nie mogliśmy oprzeć się takiej okazji.
Spacer kontemplowaliśmy absolutnie zachwycającymi widokami, potem wsiedliśmy do miejskiego autobusu i z zachwytem podziwialiśmy niesamowitą zabudowę miasteczka.
W Salem wszystko kręci się w okół 1692 roku i procesu czarownic w wyniku którego oskarżono o czary i zgładzono ponad 20 mieszkańców. Dzisiaj podejrzewa się zatrucie sporyszem jako przyczynę niecodziennych zachowań.
Nazwa miasta pochodzi od nazwy Jerozolimy (ang. Jerusalem).
Tragiczna historia jest teraz niezwykle sprawnie wykorzystywana marketingowo, choć z drugiej strony podziwiam Amerykanów za ich zdolności do robienia biznesu i zarabiania pieniędzy.
Miasteczko jest niezwykle urokliwe, fascynują pięknie zachowane ponad 300 letnie domy. Jest bardzo czysto, schludnie i nie sposób pozostać obojętnym na miasto czarownic.
Port w Salem, był niezwykle istotnym centrum handlowym, a miasto – szóste co do wielkości w młodym kraju.
Niezmiennie Nowa Anglia nas zachwyciła, miasta, widoki urzekły. Cała podróż, jak to zwykle u nas obfitowała w nieprzewidziane momenty, ale była bardzo udana. I choć to może wydać się zaskakujące – wywarła na mnie większe wrażenie i bardziej mi się podobało niż na Hawajach. Stan Massachusetts górą!