Bałkańska przygoda w Macedonii Północnej
Planowaliśmy maraton na Cyprze – tak, po raz trzeci – tym razem w Larnace, ale późno listopadowy termin nam nie pasował. Zdecydowaliśmy się dać szansę Wizz Air Skopje Marathon w Macedonii Północnej – tam nas jeszcze nie było.
Miasto jest bardzo dziwne, nie ma starówki za to zaskakujące pomniki na każdym kroku.
Biuro biegu znajdowało się w markecie, byliśmy wcześnie i jeszcze panował chaos organizacyjny. Potem było już znacznie lepiej – nawet udało nam się wymienić koszulkę na większy rozmiar.
Bieg startował o 8:00, czyli całkiem przyzwoitej godzinie. Poszliśmy na start tradycyjnie owinięci w folie termiczną i tradycyjnie wzbudzaliśmy sensację…
Dwa okrążenia. Trasa płaska. Męczyły mnie długie proste ponad 5 km, tym bardziej, że pod słońce. Było gorąco, żałowałam, że nie wystartowaliśmy 2 godziny wcześniej. Zapobiegawczo wzięłam butelkę na punkcie i polewałam się wodą i popijałam kiedy miałam ochotę. Do 10 km byłam 3 kobietą, potem do 37 km 4. Tradycyjnie ostatnie 12 km biegło mi się średnio przyjemnie a ostatnie 5 km męczyłam byle do mety i znów zostałam wyprzedzona. Maraton ukończyłam jako 6 kobieta.
Po biegu w strefie finiszera czekała woda, piwo bezalkoholowe, kola i owoce: banany, pomarańcze i cytryny – wszystkiego do woli.
Uważam, że miejsce na start i metę wybrano doskonałe, świetnie biegło się w stronę Placu Macedonia z pomnikiem Wojownika (Aleksandra Macedońskiego) na horyzoncie.
Punktów z wodą było ile trzeba, na trasie były też izotoniki, banany, pomarańcze i kwaśne cytryny, które mnie orzeźwiły na 3 km przed metą. Mimo, że z nami biegła 5, sztafeta i 21 km niczego nie brakowało a wolontariusze ochoczo podawali wodę i dopingowali. Jestem zachwycona organizacją, pakietem i atmosferą biegu, tym bardziej, że to biedne państwo. Dużo było kibiców na trasie, lokalne orkiestry przygrywały skocznie bałkańskie melodie. Mnóstwo zdjęć z biegu, opublikowanych już w dniu biegu, wszystkie za darmo! Maraton polecam z całego serca.
Zdecydowanie warto przyjechać na weekend, zwiedzić oryginalne miasto i wziąć udział w biegu. Dłuższych pobytów nie rekomenduję w Skopje, bo po prostu nie ma co robić. Zdobyliśmy górę Vodno, pieszo w obie strony w ramach rozgrzewki przed biegiem. Zwiedziliśmy kanion Matka z jaskinią i zobaczyliśmy 1000 pomników w mieście a w ramach Białych nocy za darmo zwiedziliśmy muzeum archeologiczne z figurkami: Wielkiej Matki (Golemata Majka) i Adama z Macedonii.
Do tego w ramach rozciągania mięśni nóg po maratonie zrobiliśmy sobie 14 km pieszą wycieczkę do Scupi – pozostałości jednego z największych rzymskich miast na Bałkanach i „Akweduktu Justyniana”.
Miasto zaskakuje i jest trudne do sklasyfikowania, ale w połączeniu z maratonem warte odwiedzenia.
Zaczarowani bałkańską gościnnością i poziomem organizacji maratonu w Skopje wpisujemy w plany na przyszłość maratony w Prisztinie, Podgoricy i Zagrzebiu.
42K: 03:47:44 (6 OPEN) i 04:16:56