Korona Gór Sowich

W Nowej Rudzie rozpoczęła się druga czteroletnia edycja Korony Gór Sowich.
Fot. Przemek Karolczuk

Z Nowej Rudy przez Wolibórz, Jodłownik, Ostroszowice, Kietlice, Owiesno, Piławę Górną, Kluczową, Olbrachcice Wielkie, Stoszowice, Budzów, Srebrną Górę, Nową Wieś Kłodzką na Górę św. Anny w Nowej Rudzie. Trasa mnie przeżuła i wypluła ale nie pokonała!

Nogi po Dużej Pajdzie Chleba nie były „najświeższe” i boleśnie się o tym przekonałam na pierwszym podjedzie. Nie zdawałam sobie sprawy, że będzie aż tak trudno, nie wiedziałam co nas czeka.

Na przełęczy woliborskiej udało mi się wyprzedzić dwóch kolarzy, jednak na zjeździe odjechali i od tego czasu jechałam z ogonem z napisem koniec wyścigu. Walczyłam do przełęczy srebrogórskiej, gdzie znów udało mi się wyprzedzić kolarza ale nie udało mi się pokonać całego podjazdu – machnęłam ręką na samochód organizatora i powiedziałam żeby jechali – ja dojadę swoim tempem do mety. Rzuciłam rękawicę, spytali czy dobrze się czuję, odparłam, że tak. Poinformowali mnie, że mam jechać zgodnie z przepisami ruchu drogowego i pomknęli do przodu a za nimi policja i sznur aut.
Autor: Telewizja Sudecka

Byłam wściekła, do mety zostało 18 km. Maciek czekał na mnie na szczycie a ja się rozkleiłam. Jechałam jednak dalej a w głowie rodziło się milion pomysłów. Asfalt był fatalny, dziurawy, nierówny to potęgowało trudności. Wzięłam się w garść i zdecydowałam, że jadę na metę. Szkoda mi było tych przejechanych kilometrów i walki na marne. Dojechał nas trzeci kolarz i w trójkę ruszyliśmy na górę św. Anny – 2,5 km i średnie nachylenie 12% w porywach 16%. Szczerze przyznaję, że prowadziłam rower – jedynie dwa odcinki o mniejszym nachyleniu przejechałam i oczywiście metę. Zmieściłam się w limicie i odebrałam gorące gratulacje od sędziego i organizatorów. Nie liczyli, że dojadę i ukończę wyścig, tym bardziej w limicie. Maciek pomylił trasę dołożył 3 km i był ostatni na mecie, ale też w limicie!
Autor: Telewizja Sudecka

Jestem z siebie niewyobrażalnie dumna, po 65 km z przewyższeniem 1000, kolejny dzień i 65 km z 1100 przewyższeniem. Trasa był znacznie trudniejsza z gorszym asfaltem, dziurami i koszmarnymi podjazdami w tym brukowanym.
Postaramy się zdobyć koronę i ukończyć cykl. Przed nami Piława Górna (2023), Srebrna Góra (2024) i Pieszyce (2025). Wszystkie trasy posiadają przewyższenia w granicach 1000m!