Marsa Alam že tretjič letos, ker se nič ne zgodi dvakrat…
Niezmiennie przywitało nas słońce i stała temperatura 30 stopinj Celzija. Bieganie tradycyjnie możliwe było tylko wcześnie rano i to w dość ograniczonym zakresie. Kilometraż tym razem wybiegaliśmy skromy. Pustynia nam nie sprzyjała, a ja wolałam się skupić na utrzymaniu nóg w jednej płaszczyźnie a nie złapać kontuzję. Bieganie po asfalcie było tym razem niemożliwe.
Nadal wolę ciepło, mięśnie wydajniej wtedy pracują i znacznie lepiej mi się biega. Zimno mnie dosłownie paraliżuje.