Bieganie w Egipcie epizod 2


Dwa miesiące różnicy, temperatura w górę, wilgotność w dół.

Spontaniczna decyzja i kolejny raz odwiedziliśmy Marsa Alam. Ten sam hotel The Three Corners Fayrouz Plaza Beach Resort, bo bardzo przypadł nam do gustu. Głównym bohaterem i powodem kolejnych odwiedzin była piękna rafa. Bieganie traktowaliśmy raczej rekreacyjnie, tym bardziej, że temperatura nie pozwalała na więcej.

Nie eksperymentowaliśmy z trasą – biegliśmy nasza ulubioną wzdłuż morza.

Udało się zrobić trzy treningi. Ukradli tablicę z napisem Marsa Alam 53 do której biegaliśmy, wiec mamy z poprzedniego wyjazdu „historyczne” zdjęcia.

Najlepszą porą do biegania była 5 rano o 6 było już za gorąco. Marzec znacznie lepiej wypada pod tym względem, dla mnie było w sam raz. Połowa maja to już absolutne maksimum i nie wyobrażam sobie wyjazdu od czerwcu do września, jak mówią sami tubylcy jest nie do wytrzymania i temperatury po 50 stopni.

Egiptu nadal nie polecam jako miejsca przyjaznego treningom biegowym, to raczej walka o przetrwanie w piekle z wiatrem zawsze w twarz.