Wizyta po 6 tygodniach i wszystko szło nie tak. Rentgen (już ponad 10 prześwietleń na koncie nogi) nieczynny, lekarz wcześnie kończy pracę i nie będzie czekał w nieskończoność.
Kolejki, śliskie kafelki i koniec końców technik, który wykonywał prześwietlenie powiedział, że wszystko jest OK – chyba widział moją krzywą minę. Lekarz potwierdził dobrą nowinę i zostałam uwolniona od ortezy. Nadal jest stan ostry ale po 44 dniach mogę stanąć na nodze. Zadanie okazało się niewykonalne w gabinecie lekarza. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie jestem w sanie nie tylko stanąć ale nawet wykonać kroku. O słodka naiwności, a ja myślałam, że sobie tak o – pójdę.
Teraz zadnie jest o wiele trudniejsze – rehabilitacja, fizjoterapia i powrót do ruchomości. Oznacza to jeszcze więcej ćwiczeń, wypracowanie wzorca ruchu, zabiegi i praca, o której do tej pory nie miałam pojęcia. I czuję jakbym miała startować w Olimpiadzie, to dla mnie najważniejszy czas. Jak najmądrzej pracować nad mobilnością by wrócić na ścieżki biegowe i rowerowe.