W ramach Remote Edition czyli wirtualnego wydania Biegu Firmowego można skorzystać z bezpłatnych treningów /wirtualnych/. Lubiłam brać udział w tych realnych, bo po pierwsze prowadzone były w Parku Grabiszyńskim a po drugie przez trenerów, którzy wiedzą „o co biega”.
Treningi można wykonać tylko konkretnego – zadanego dnia od 00:01 od 23:59 na dystansie 5 km.
Pozostałe dni to: 05, 12, 19, 26 sierpnia.
Bieg jak i treningi uczestnicy „zaliczają” przy pomocy aplikacji Activy. Bałam się, że trzeba będzie biegać z telefonem, jednak aplikacja daje możliwość synchronizacji z „zegarkiem”.
Pierwszy trening miał być sprawdzianem funkcjonowania Activy i na początku miałam problem, bo urządzenia omówiły współpracy. Pobiegłam z telefonem w garści. Jakież było moje zdziwienie, gdy aplikacja zaliczyła mi moje 5 km jako jazdę rowerem, bo nie aktywowałam ikonki biegacza. Wgrałam wynik przez Stravę jako bieg. Okazało się, że nie ma możliwości usunięcia „błędnego” zapisu. Problemy się piętrzyły. W regulaminie treningu zapisano, że należy dołączyć zdjęcie stóp i nawierzchni wykonane tuż przed startem albo zaraz po biegu. No cóż, na mojej ścieżce biegowej nawierzchnia zmienia się co 200 – 400 metrów – biegnę po asfalcie, chodniku, ścieżkach parkowych, wałach. Rozumiem idę ale sensu już raczej nie. Zresztą kto by pamiętał, że trzeba zrobić sobie zdjęcie, kiedy trzeba skupić się na bieganiu.
Po serii moich pytań i próśb o wyjaśnienia i pomoc do wsparcia technicznego udało się zaprzyjaźnić z aplikacją. Jak to mówią „pierwsze koty za płoty”. W biegowym rankingu treningu jestem kobietą z drugim czasem. Wyszło na to, że w tym roku treningi to już zawody i trzeba będzie biec ile sił co środę. Na szczęście udało się po tym wszystkim połączyć zegarek, telefon i aplikację, teraz wystarczy mi zegarek i szybkie nogi.