Zimowy Bieg Piasta

Ile w biegu może być emocji?
Fot. Jarosław Jakubczak


W tym roku nie planowaliśmy startu w Zimowym Biegu Piasta, mieliśmy być gdzie indziej. Scenariusz był inny, życie go zweryfikowało i w sobotnie przedpołudnie stawiliśmy się w hali wielofunkcyjnej Uniwersytetu Przyrodniczego przy ul. Chełmońskiego 43 po pakiety. W tym roku Piast organizuje swoje biegi w kolekcjonerskim cyklu karety asów. I tak pierwszy as kier trafił w nasze ręce.

Zanim jednak zawisł na naszych szyjach musieliśmy pokonać 10 km trasę. W tym roku organizatorzy zaskoczyli nas zupełnie innowacyjnie wytyczoną 5 km pętlą. I choć nie lubię biegać w kółko, to tym razem mi się podobało, rozumiem też kwestie organizacyjne, wyszło naprawdę dobrze!
Zaczynam zawsze mocno, często o wiele za forsownym tempem. W tym roku Maciej tego nie wytrzymał i o ile dawał rady 5 km to kolejne kilometry do mety były okraszone jego stękaniem i marudzeniem.

Dziękuję zawodnikowi, który na ostatnich kilometrach do mety biegł podobnym tempem do naszego i wspierał mnie w dopingowaniu mojej drugiej połówki. Na mecie zameldowaliśmy się jako 4 para. I powinnam odpuścić, bo to w końcu tylko zabawa ale emocje wzięły górę i interweniowałam. Para, która wbiegła na metę przed nami biegła „osobno”. Nie męczyła się trzymając balon, nie poznała uczucia biegnięcia w tandemie, to zupełnie inny bieg, kiedy jesteś połączony z drugą osobą 1 metrową wstążką.
Protest został uwzględniony i wylądowaliśmy na 3 miejscu, a ja „tradycyjnie” już zajęłam w tym biegu 2 miejsce w kategorii.

Te zawody, mimo, że w aurze walentynkowej dużo mnie nauczyły, bardzo doceniam bieg w parze, zachęcam do podjęcia wyzwania!
Organizacja jak zwykle u WKB Piasta bez zarzutu, oryginalna trasa i zaskakujący medal!
Fot. Andrzej „Twardziel”

10K: 00:47:35 (K40 2) i 00:47:37