Pobiegaliśmy wirtualnie w Tajlandii
maraton i The Legend Thailand a na koniec zmierzyliśmy się z pakietem Biegu ku czci Żelków.
Zaczęliśmy od maratonu. Otrzymaliśmy pakiet składający się z koszulki, medalu i niespodzianki.
Koszulki już przetestowaliśmy na zawodach.
Drugi wirtualny bieg skusił nas przecudnej urody medalem, który obrazuje najważniejsze zabytki Tajlandii i oczywiście jest w kształcie państwa. Dodatkowo na rewersie wygrawerowano nasze imiona.
Wspaniała pamiątka dla takich Tajlandoholików jak my. Plus koszulka techniczna, w której z radością będziemy biegać i pamiątkowa karta – certyfikat.
Na koniec nasze rodzime wyzwanie Bieg ku czci Żelków, który planowany jest na 28 marca. Wystarczy pokonać tylko 1 km, a przed i po biegu zjeść paczkę żelków z pakietu. No właśnie, wirtualnie paczkę, która realnie okazała się paczuszką. Dobra, przyznaję skusiło mnie łakomstwo i oryginalny pomysł z misiożelkami, są w końcu dobrym wspomaganiem dla biegaczy i ratują przed gwałtownym spadkiem poziomu cukru podczas biegu.
Podobał mi się pomysł Wirtualnego Biegu Pamięci Powstańców Warszawskich z wpisowym przeznaczonym dla powstańców. Bieg ku czci Żelków, który jeszcze nomen omen przed nami bardzo rozczarował i tak zakończyliśmy przygodę z wirtualnymi biegami. Zrobiły się zbyt powszechne, wręcz nachalne a organizatorzy realnych biegów szybko zwierzyli łatwy zarobek i drenują rynek aż miło. Ja mówię pas!