Fot. Paweł Mazurczak
W tym roku postanowiliśmy zaszaleć na Mikołajki i wystartować w trzech biegach. „Na pierwszy ogień” Piastowski Bieg Mikołajowy.
Trzytygodniowa przerwa w zawodach i niesprzyjające okoliczności dla treningów sprawiły, że forma, moc i chęci były w głębokiej czarnej nocy. Cieszyłam się, że mały Mikołajkowy maraton biegowy zaczynamy od biegu organizowanego przez WKB Piast, można będzie pobiec bez stresu, napięcia i w rodzinnej atmosferze. W wesołym, pełnym uśmiechniętych Mikołajek biurze zawodów odebraliśmy pakiet startowy – paczkę z bardzo przydatnym gadżetem – święcącą opaską na rękę. Wybraliśmy dwa różne modele i już wieczorem mieliśmy okazję je przetestować. Świetlne opaski świetnie się sprawdziły!
Tłum biegaczy gęstniał, pogoda dopisywała, po indywidualnej rozgrzewce ruszyliśmy na trasę.
Fot. Paweł Mazurczak
Znajoma trasa, jednak mam wrażenie, że za każdym razem poprowadzona jest nieco inaczej, przynajmniej nie ma nudy. Wiadomo za to gdzie trzeba walczyć z niesprzyjającym wiatrem, który jest zawsze na wałach. Nawrotka na półmetku i spokojny bieg do mety. Inni mieli gorzej.
Fot. Paweł Mazurczak
Po biegu, nie czekając na wyniki pojechaliśmy, bo grafik był bardzo napięty. Mimo dość mizernego czasu, okazało się, że minęła mnie dekoracja za 2 miejsce kategorii, byłam też 8 kobietą na mecie.
10K: 00:46:51 (K40 2) i 00:50:38