6. Carrefour Bieg Trzech Wzgórz


Zacznę od nieśmiertelnego zdania: w tym roku mieliśmy się przygotować, tym bardziej, że bieg przesunięto o miesiąc. Wyszło jak zwykle, choć przyznaję, że jeśli decydujemy się na trening, to najczęściej wybieramy trasę „trzech górek”.

Turbulencje przedstartowe były tak duże w tym roku, że cieszyłam się, że w ogóle wystartujemy. Wszystko wynagrodziła pogoda, pozwoliła nawet na start „na krótko”.
Tradycyjnie spacerkiem poszliśmy do biura zawodów, gdzie zaskoczył nas tłum. Okazało się, że w tym roku startuje dwa razy więcej osób niż w zeszłym. Ten niesamowity wzrost tłumaczę sobie nagrodą w losowaniu – telewizorem ufundowanym przez sponsora. Na starcie pojawili się też „szybcy wyjadacze”, którzy chcieli wybiegać atrakcyjne (jak nigdy dotąd) nagrody rzeczowe w OPEN. Czołówka była już w zasadzie znana, a ja pożegnałam się z moim ubiegłorocznym II miejscem Kobiet.

Zrobiliśmy krótką i byle jaką rozgrzewkę, chciałam już wystartować a w zasadzie dobiec już na metę. Miałam deja vu z Biegu Niepodległości, bo w zasadzie wszyscy spotkani tam znajomi i tu postanowili wystartować. Pobiegliśmy, skupiałam się na znanych do obrzydzenia ścieżkach parkowych. Wystartowałam i biegłam z przodu, więc nie miałam problemów z tłokiem na alejkach. Na górce Skarbowców niechcący przywaliłam łokciem dziewczynie, która mnie wyprzedzała. W ustalonym już na początku porządku dobiegliśmy do mety, byłam 6 kobietą.
Fot. ProRun

Miałam wrażenie, że pobiegłam znacznie wolniej niż w zeszłym roku, czas pokazał, że byłam szybsza o 21 sekund. Nie mogłam w to uwierzyć, tym bardziej, że ostatnią górkę odpuściłam widząc, że biegnę niezagrożona. To pokazuje tylko jak wzrasta poziom i konkurencja. Cieszyłam się z biegu i wygranej kategorii wiekowej.

Za rok oczywiście górki będą nasze.
10K: 00:46:53 (K40 1) i 00:47:09