Bieganie jest piękne?

Bieganie jest piękne, gęba niekoniecznie.
Fot. KEAW

Czyli ile dać z siebie na biegu i czy to coś jest warte…

Dziś żyjemy w świecie panoptykonu, o którym mówił Michel Foucault, więzienia, w którym wszyscy wszystkich obserwują. Dążymy więc do tego, by się pokazać z jak najlepszej strony. Cokolwiek zaczynamy robić, robimy już nie tyle dla siebie, co dla poklasku, dla pokazania innym. Nie biegamy już dla zdrowia, dla kondycji, tylko żeby pokonywać kolejne dystanse, bić kolejne rekordy, które od razu wrzucamy do internetu. Podobnie jak jazda na rowerze czy ćwiczenia w siłowni. Jednak ten imperatyw ciągłego zdobywania sukcesu powoduje, że zawsze jesteśmy przegrani. Bo jeśli tylko na tym budujemy system własnej wartości, wystarczy drobne potknięcie, żeby ta cała psychologiczna konstrukcja się zawaliła. I wtedy stajemy się bezradni – tłumaczy psycholog Małgorzata Osowiecka z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego w Sopocie.

Nie przyjmuję do wiadomości, że nie dałam rady, nie wytrzymałam tempa, „zdechłam” czy odpuściłam. Ja po prostu i zwyczajnie w świecie biegam „swoim tempem” dla siebie i przyjemności biegu.
Moje motto to „pobiegnę jak zwykle i zobaczymy co z tego wyjdzie”, co oznacza, że dam z siebie wszystko na dany dzień, a będzie jak będzie.
Fot. M-foto.eu

Przed zawodami słyszę wiele razy na jaki czas biegniesz (w żargonie na ile), ile chcesz złamać urwać, jakie tempo.. a ja po ludzku nie wiem. Biegnę. Nigdy nie planuje tempa i tętna, nawet nie wiem jakie mam, bo nigdy nie biegałam z pomiarem. Nauczyłam się biegać z zegarkiem, który służy mi do informowania o kilometrach a nie tempie i czasie. Chcę czuć się wolna a nie ograniczana przez cyferki.

Moim największym osiągnięciem biegowym jest odkrywanie nowych możliwości i poznawanie siebie, ludzi i świata. Każdy bieg jest inny, my jesteśmy inni. Nie ma znaczenia czy to trening, zawody, wycieczka biegowa – biegnę i przyglądamy się otoczeniu a im dłużej biegam tym wyraźniej dostrzegam zmiany. Udział w zawodach, planowanie i oczekiwanie nie na nie – poruszają mnie ludzie i miejsca, które odkrywam dzięki bieganiu. Jestem bardziej otwarta, słucham i czerpię wiedzę z doświadczeń innych.
Fot. Zoltan Tot