Fot. Organizator
Lubimy kolarstwo, od kilku lat najważniejsze trzy Toury twardo oglądamy i dobrze się przy tym bawimy.
Mieszamy kolorami: różowy, żółty i czerwony, czasem w czerwone kropki.
Oczywiście jeździmy na rowerach, bardzo rekreacyjnie, wreszcie przyszła pora na nasz pierwszy rajd rowerowy. Udział w nim był specjalnie zaplanowany w ramach treningu przed zawodami „tri”.
Zdecydowaliśmy się na Rajd Rowerowy nad Jezioro Bielawskie, bo:
dystans 50 km,
grono 40 uczestników,
stopień trudności – łatwy,
organizator zapewniał: ubezpieczenie grupowe NNW, opiekę przewodnika, kamizelki odblaskowe na czas trwania Rajdu, ciepły poczęstunek – ognisko z kiełbaskami oraz wodę i napoje
i trasa wydawała nam się ciekawa
Rajd dotowany był ze Środków Gminy Miasta Świdnicy, uczestnicy nic nie płacili.
Pojechaliśmy i przejechaliśmy. Pierwsze 10 km upłynęło nam na poznawaniu uroków wycieczek rowerowych, na 15 km była przerwa na odpoczynek, potem kolejne 10 km denerwowaliśmy się z powodu powolnego tempa. Momentami jechaliśmy wolniej niż biegamy i szybko podjęliśmy decyzję o indywidualnym powrocie.
Nad Jeziorem Bielawskim rozgrywane były zawody triatlonowe, to znak! Za tydzień my będziemy zmagać się z trzema konkurencjami, to dla nas pierwszy start w tego typu zawodach. Rowery się sprawdziły. Damy radę! Musze przyznać, że po 44 km zaczęłam odczuwać zmęczenie, jednak zdecydowanie bieganie bardziej męczy.
Fot. Organizator
I żeby nie było, startuję na białym rumaku i nie jest to Pinarello Dogma F12 (nowy rower Team Ineos), będzie się działo!