Iskrząca góra, czyli kolejny maraton.

„Kiedy odjedzie autobus?
Jak to kiedy? – odpowie zdumiony kierowca.
Kiedy zbierze się tyle ludzi, żeby cały zapełnili.”


Grudzień 2016 budzi się lwi głód.
Marzec 2017 drogowskaz wyznacza kierunek: marzę i planuję

Listopad 2018 – najdziwniejszym zrządzeniem losu okazało się, że nasze majowe planowanie biegu maratońskiego w Maroku w styczniu 2019, po raz trzeci są dokładnie takie same jak NR.
Nie, trzeci raz? To nie może być przypadek, opadam z sił, ale wiem co robić. Kasuję rezerwację hotelu i odżywa plan Kilimanjaro Marathon. To też Afryka tylko bardziej afrycza… Jeszcze w życiu nie byłam bardziej rozdarta i niezdecydowana, ręka zastyga z kursorem nad rezerwacją: Maroko – Moshi, jest nawet plan na ukochaną Tajlandię.
Wreszcie ja humanistka robię tabelę w Excelu i liczę, liczę, przeliczam i kalkuluję żeby sobie samej udowodnić, że mimo szaleństwa jest metoda. Napisałam do wszystkich z wyjątkiem Świętego Mikołaja, zapytałam o wszystko, co przyszło mi do głowy, dotarłam do końca internetu i nadal nie wiedziałam, czy kierować się sercem czy rozumem. Przyszedł ten dzień, Disney ogłosił premierę nowej wersji „Króla lwa” i przedstawił „trailer” decyzja zapadła, bilety kupione.
Fot. Gideon Tanzania Safari

Tego wyjazdu obawiam się najwięcej, wiem już jak smakują podróże, Jamajka dużo nas nauczyła ale łatwo nie będzie. Wkrótce ruszamy!