w styczniu zaczęły się masowe polowania na dziki, przyszła kolej i na biegaczy.
W zasadzie nie maiłam zamiaru głębiej zajmować się sprawą biegania z psem, ot komentowałam sobie w gronie najbliższych „co to się wyrabia”, ale jedno, niewinne zdanie podziałało jak przysłowiowa płachta na byka i to nie na mnie.
Powtórzę: Zatem przegrać z psem to jakby wygrać
I tu dziewczyna na końcu smyczy się zbulwersowała, a ja przeczytałam, że jestem zgryźliwa, stara i się nie znam i w ogóle powinnam wyjść na trening. Dostałam też przemiłą wiadomość, że to słaby tekst, zwierząt nie lubię i czas na emeryturę jak pikawa już nie pozwala biegać oraz młodości niech biegają.
Chcę wszystkich uspokoić z moją „pikawą” wszystko ok i nie publikuje tego, żeby się wyżalić a pokazać skalę „szaleństwa” i odwrócenia rzeczywistości.
Pierwszy raz dziewczynę biegnącą z psem spotkałam w listopadzie na Bierutowskim Biegu Leśnym, potem był Uliczny Bieg Sylwestrowy w Trzebnicy, Zimowy Górski Maraton Ślężański i bieg w ramach WOŚP, gdzie akurat nie miałam nic przeciwko ze względu na charakter biegu, a komentarz był w formie żartobliwej na co wskazuje emotikon. Skończyło się a raczej zaczęło.
Pozwolę sobie zacytować wypowiedzi Pani z FB, które napisała mi w komentarzu:
„czy ten pies biegnie sam? Bez znaczenia sa informacje o tym ile pies moze wyciagnac jesli osoba po drugiej stronie jest niewytrenowana. To czlowiek ustala tempo, nie pies. Gdyby moj biegl sam, to pani nie zdazylaby wystartowac a ona bylaby juz na mecie.”
„Tekst o tym, ze przegrac z psem to prawie wygrac troche nie fair. Na koncu smyczy jest czlowiek, ktory tez biegnie i trenuje. Pisanie o innych uczestnikach biegu to glupota. Bardzo nie fair play zachowanie ale takich biegaczy niestety nie brakuje.Zamiast poswiecac czas na takie wypociny to proponuje wyjsc na trening. Wtedy inni ludzie, zwir czy deszcz nie beda przeszkadzac. Bardzo nie pozdrawiam”
„no tak, jak sie wygrywa to wszystko spoko, a jak sie przegrywa to sie zrzuca na innych. W poprzednich biegach jak mnie pani wymijala to nie bylo komentarzy o wygraniu z psem Z e n a d a. W tym wieku nalezaloby sie nauczyc przegrywac. Czy to z psem czy z malzenstwem jak na biegu sylwestrowym.
Moze forma bylaby lepsza gdyby sie pani nie skupiala na tym jak biegaja inni”
Biegam z psem, wiem co to znaczy, znam to uczucie ogromnej siły, która cię ciągnie. Aro – nasz nieodżałowany Siberian Husky nie raz ciągnąc „przepalił” mi ręce, miałam też kilka przejażdżek na butach po śniegu i lodzie. Trzecia w psiej rodzinie Rosa pojawiła się właśnie dlatego żeby wspólnie biegać na treningach. Nawet mieliśmy w planach psie zawody, jednak trafił nam się pies bez sportowego zacięcia, ale trening zaliczyliśmy.
Fot. Bieganizm
Nigdy mi przez myśl nie przeszło brać udział w zawodach biegowych z psem, a tym bardziej odbierać nagrody i zaliczać punktowane miejsca. Bieganie z psem (canicross) to inna dyscyplina sportowa, to nie bieganie! Jak można tego nie odróżniać? Przypisywać sobie „życiówki” i chwalić się czasem. Jak można nie dostrzegać, że wytrenowanie w takim biegu pozwala jedynie nadążać za psem, czyli innymi słowy mniej spowalniać psa.
Lubię rywalizację i zawody, dlatego w nich stratuję ale oczekuję, że będzie to sportowa, zdrowa rywalizacja a nie biegnie na dopingu! Stosowanie dopingu jest nielegalne i grozi za to dyskwalifikacja.
Pies jest dopingiem!