Moje marzenia się spełniają, a nie wróć, ja nie mam marzeń, mam listę zadań do realizacji i zrządzeniem losu mogę skreślać kolejne udane realizacje.
Photo. Keaw
Przypadek – nie sądzę… czyli sztuka w 52 aktach.
Nie będzie nudnego posumowania i ile to kilometrów z ziemi na księżyc przebiegliśmy, było sporo zawodów, wyjazdów, zabawy, wyzwań i wrażeń.
Najbardziej zaskakujący bieg sezonu: Keaw.
Photo. Keaw
Wspomnę tylko o królewskim dystansie. Dans 2018 pobiegliśmy 5 maratonów + 1 na raty (Triada), czy to dużo? Je ne sais pas, nie miałam problemów z osiągnięciem mety, ściany, wątpliwości i niestrawności. Czasy mnie satysfakcjonują, jeden był wyjątkowo udany, tak w naszej ukochanej Tajlandii.
Co przyniesie 2019? Plany już są, grafik wypełniony, terminy, biegi, bilety zabukowane.
Nieco zwalniamy tempo i redukujemy starty. W tym roku stawiamy na 3 wyjazdowe maratony, poprzeczkę ustawiliśmy wysoko, to logistycznie trudne zadania, ale mam nadzieję na niezapomniane przeżycia i przygody, czego również wszystkim w Nowym Roku życzymy!