4. RST Półmaraton Świdnicki

Wilgoć sprzyja biegaczom.
Fot. Daniel Gębala


Nieustannie mam wrażenie, że jest to bieg z długimi tradycjami a to dopiero 4 odsłona, my w tym roku pobiegliśmy po raz 3. Zmianą w stosunku do ubiegłych lat była końcówka trasy i finisz na wyremontowanym stadionie

Fot. RST

i pogoda, bo padało ale przynajmniej było stosunkowo ciepło. Pogoda idealna dla biegaczy? Dla mnie chyba tak, bo ja lubię dużą wilgotność. W Świdnicy czułam się jak ryba w wodzie.

Fot. Jarosław Moczulski

Dobrze biec w znajomym środowisku, wiedzieć gdzie zaparkować auto żeby bez problemów móc wyjechać, gdzie relaksować się przed biegiem, kiedy ruszyć na start i spotkać cały biegowy światek.

Fot. Daniel Gębala

Trasa ciągle myli mi się z półmaratonem ślężańskim – obrazowo jest dość podobna. Nie była zaskoczeniem, zaskoczeniem była moja prędkość na pierwszych kilometrach. Z całych sił starałam się hamować i nie pędzić, wynik jednak mnie zaskoczył w zasadzie życiówka na 5, 10 i 21 km. Tempo jednak było mocne. Pomiędzy 18 a 19 km wyprzedziły mnie dwie babki, ja już nie miałam sił by przyspieszyć ale swoje tempo trzymałam. Dobiegłam 7 w kategorii z kosmicznym wynikiem.

Fot. Szczep Harcerski „Dęby” im. Andrzeja Małkowskiego, Hufiec ZHP Świdnica

Na mecie czekał medal i folia termiczna, potem tradycyjnie ciepły posiłek przy basenie.
Maciek przybiegł ponad minutę szybciej ode mnie, walka z czasem była do końca.

Fot. Daniel Gębala

Fot. Jarosław Moczulski

Podziwiłam kibiców na trasie, którzy dzielnie w deszczu nas dopingowali. Niektórzy biegacze chyba mieli kłopoty z osiągnięciem mety bo z listy startowej na ponad 1500 osób dobiegło 1463 z czego zaledwie 280 kobiet.
Ja lubię ten bieg, jest solidnie zorganizowany, trasa sprzyja walce i dobrym wynikom, czego chcieć więcej?

21K: 01:36:22 i 01:37:24