Bo dwa klocki są lepsze niż jeden!
Z głową lepiej, nogi mają się dobrze, czy wszystko wraca do normy zobaczymy. Jedno jest pewne, po biegu byłam zadowolona, potrzebowałam zwycięstwa.
Chciałabym tylko by lekkość nóg wróciła, nad formą postaram się popracować.
Na zawody jechałam jak na klasówkę w szkole, bez przyjemności, jedynie z poczuciem obowiązku. Dla mnie to był sprawdzian i byłam zdenerwowana jak nigdy.
Lasek Osobowicki przywitał nas upałem, wielkich tłumów o dziwo nie było. Odebraliśmy numery i chipa, poplotkowaliśmy ze znajomymi, miło było usłyszeć, że dobrze widzieć znajome twarze.
Rozgrzewkę zrobiłam byle jak i poszliśmy na linię startu, stanęliśmy na końcu pierwszej grupy. Na początku był znajomy z poprzednich edycji tłok, potem na około 1 km było nieco lepiej, by przy 2 km biec już swobodnie.
Biegłam i sapałam jak parowóz, podejrzewam, że osoby obok mnie myślały, że zaraz padnę i będą mnie reanimować. Głowa trochę blokowała nogi, bo te choć nieco ociężałe nawet się sprawowały na leśnych ścieżkach. Dobiegłam do mety, jak zwykle mogłam przycisnąć na „stadionie” ale tego nie zrobiłam, czas nie powalał ale był najlepszy na moją obecną formę. Czekałam z nadzieją na wyniki i doczekałam się, pierwsze w K 40, ucieszyłam się i tego mi było trzeba!
Zastanawiam się nad udziałem w cyklu, może powrócę po sezonie przerwy na leśne ścieżki City Trail, zachęca mnie dobry wynik i frekwencja 434 osób w letniej edycji to ilość, która pozwala dość swobodnie biec.
5K: 00:22:26 (1 K40) i 00:22:29