„Świętojański” wieczór spędziliśmy biegając po Parku Grabiszyńskim z Radiem Wrocław (bo jak nie wystartować pod domem?!).
Wieczorem w ramach „psiowego spaceru” odebraliśmy pakiety. Potem już tylko ziewałam.
Okiełznałam chęć odpuszczenia biegu, jednak poszliśmy na start o godzinie 22. Wśród sporych tłumów, jak na „podwórkowy” bieg – 300 osób wykupiło pakiety, nieco wróciła mi chęć do biegu i rywalizacji.
Wystartowaliśmy i mieliśmy biec tempem relaksacyjnym i może z 300 metrów tak wytrzymałam. Wyprzedzający mnie biegacze strasznie irytowali, ruszyłam do przodu. Nie biegłam na maksa, od po prostu biegłam w „swoim komforcie”.
Fot. Radio Wrocław
Oświetlenie do biegania spisuje się bardzo dobrze. Ścieżki są widoczne i teraz zima nie będzie „straszna” na treningu. Zaskoczyło mnie też to, że mimo naprawdę dużej ilości biegaczy, jak na pojemność ścieżek, nie było tłoku i zatorów. Inaczej niż zwykle poprowadzona trasa była atrakcyjniejsza i ciekawsza.
Fot. Radio Wrocław
Mocna ekipa zabezpieczająca!
Przed metą puściłam nogi, było lepiej niż przed południem, ale czas wrócić do biegania a nie „plażowania”. O ironio byłam 4 w kategorii.
Maciej dzielnie towarzyszył, dopingował i pejsował innej Małgorzacie.
5K: 00:23:43 i 00:28:29