Dwa tygodnie po maratonie, bez biegania i trenowania, 4 dni po męczącym powrocie czy to mogło się udać?
Mogło, ale się nie udało.
Fot. Maćko Maj
Stara prawda, która już tyle razy mi się potwierdziła, że walczy się do końca i liczy się każda sekunda, znów o sobie przypomniała. Zrezygnowałam i odpuściłam, bezradnie patrzyłam jak na ostatnich 500 metrach wyprzedzają mnie dziewczyny i nic z tym nie zrobiłam i przegrałam, 3 miejsce w kategorii o 1 sekundę.
Fot. Leon Dubij
Bieg III Wież – mieliśmy nie brać udziału w tym roku, ale skusił nas medal i nagradzane kategorie wiekowe.
Wybór w tym roku biegu świętojańskiego był trudny, niespodziewana kumulacja 4 biegów zmusiła nas do do podjęcia decyzji – gdzie biegniemy.
Obraziliśmy się na Świętojański Bieg Szerszenia a Prusice wydawały się atrakcyjniejsze od Biegu Księgi Henrykowskiej i tak w sobotnie południe wystartowaliśmy w Biegu III Wież.
Bardzo przyjemnie jedzie się teraz do Prusic z Wrocławia, nowa droga do Poznania pasuje idealnie, zjazd jest tam, gdzie trzeba i w mniej niż 30 minut jest się na miejscu. Odebraliśmy pakiety i tak, jak mogliśmy się spodziewać spotkaliśmy całą biegową „prusicką rodzinę”.
Fot. Leon Dubij
Start odbywał się tradycyjnie w Rynku, dwie pętle – 10 km. Wystartowaliśmy, ja już po 300 metrach wiedziałam, że dobrze nie jest. Szybko oglądałam tylko plecy Maćka coraz mniej wyraźne i coraz mniejsze. Biegłam i się męczyłam, męczyłam się i biegłam.
Fot. Maratonypolskie
Chciałam szybciej ale nie mogłam, poległa głowa i ciało. Byłam wściekła. Ostatnie dwa kilometry zupełnie się poddałam i nie walczyłam. Meta i chciałam zniknąć. Wbrew histerii na mecie okazało się, że mimo fatalnego czasu o 1 sekundę przegrałam 3 miejsce w kategorii. 13 kobieta, kara musiała być!
Z bardzo bogatego bufetu: woda, piwo, owoce i ciepły posiłek wzięłam tylko wodę i owoce. Biegi w Prusicach zawsze mają swój wypracowany, wysoki standard. Czekam na informacje o biegu WOŚP w styczniu, bo z przyjemnością wystartujemy!
10K: 00:44:55 i 00:46:37