Piastowska Piętnastka

Nie planowałam tego biegu, 15 km to dziwny dystans. Chytry plan WKB Piasta z kolekcją medali spowodował, że zdecydowaliśmy się na bieg.

Fot. Ryszard Ładoński

Nie miałam ochoty na ten bieg, myślałam o wyjeździe następnego dnia o 5 rano. Same zera: skupienia, chęci, energii i entuzjazmu.
Odebraliśmy pakiet i spotkaliśmy wielu znajomych. Okazało się, że nie tylko nas skusiła kolekcja medali, jest to niezły motywator do startów.
Pobiegliśmy i nie myślałam za wiele, ze zdziwieniem zauważyłam, że jestem pierwszą kobietą w stawce. Tak było do 5 km. Było gorąco i dopóki biegliśmy wałami ochładzał nas lekki wiatr, po połowie trasa prowadziłam u podstawy wałów i odświeżającego wiatru już nie było. Upał i gorące powietrze nieco mi doskwierało.

Jeszcze na wale straciłam prowadzenie, ale nie maiło to dla mnie żadnego znaczenia. Raczej byłam zdziwiona, że tak długo biegłam jako pierwsza. Potem wyprzedziła mnie jeszcze jedna dziewczyna. Na mecie byłam trzecią kobietą. To było ogromne zaskoczenie, bo nie liczyłam nawet na miejsce w kategorii, byłam zupełnie zaaferowana wyjazdem i nie miałam serca do biegania. Wystartowałam mechanicznie, biegłam „bez głowy” byle dobiec do mety, mimo to byłam w 3 OPEN.

Sportowy Wroclaw

Miłe choć zaskakujące.

15K: 01:13:05 i 01:13:07 (3 OPEN)