Od kilku lat „depczemy sobie po piętach” z kolarskimi wyścigami. Marzliśmy na IMM we Włoszech Miniakami, kolarzom padał śnieg i odwołano kilka etapów, przypadkowo byliśmy na starcie etapu w Mediolanie, a w tym roku biegaliśmy w Izraelu, gdzie pokręconym zrządzeniem losu startuje Giro.
Izrael bardzo nam się spodobał, na tyle, by do niego wrócić, bieg już mamy wybrany (kolarze też tam będą na Giro – Etap 3), oczywiście dystans maratoński, teraz musi tylko poczekać na swoją kolej w kalendarzu.
Plany na przyszły rok cały czas się krystalizują. Tak, ten rok mamy zamknięty, może coś „wpadnie” w listopadzie/grudniu, ale to też zależy od tego, co będziemy robić w styczniu i lutym 2019. Wersja z kwalifikacyjnym maratonem nie zostaje porzucona, a odłożona na półkę do 2020 roku, spróbujemy jeszcze raz uzyskać kwalifikacje na maratonie w Pradze.
I na koniec, co ma kolarstwo do biegania, to że w przyszłym roku planujemy rozrywkowe połączenie obu w „Krainie Uśmiechu”.