To nie „mój bieg”, nie było go w planach ale …
W zeszłym roku z premedytacją nie startowałam w tym roku też miało tak być. Wyszło jak wyszło, wygrałam pakiet i wylądowałam w drużynie Sonko na Biegu Kobiet we Wrocławiu. Jak szaleć, to na całego, dlatego Maciek został „pejsem”, który ma doprowadzić dziewczyny z szalonym czasem 35 minut. Oj, będzie się działo!
Tymczasem… nie piliśmy piwa, tylko wybraliśmy się na oficjalny rekonesans nowej trasy. Jedna pętla wydaje się lepszą opcją, trasa przecina jednak ruchliwą ulicę, zobaczymy jak będzie. Łatwo jednak nie będzie, średnio pamiętam trasę, „zakrętasów” jest sporo.
Nie byliśmy sami, biegł z nami spory tłum kobiet, podsłuchane w trakcie truchtu rozmowy wywoływały gęsią skórkę. To będzie bieg inny niż wszystkie…