Przez chwilę zastanawialiśmy się czy nie wybrać konkurencyjnej imprezy w Jelczu-Laskowicach, jednak po raz trzeci wybraliśmy Trzebnicę, bo znamy trasę, jest asfalt i wiemy czego możemy się spodziewać. Przeszkadza mi nagonka na ten bieg ze strony konkurencji. Jesteśmy dorośli i mamy wolną wolę oraz wybór.
Zdecydowaliśmy się na 33 Bieg Sylwestrowy w Trzebnicy i prawdopodobnie tak też będzie w 2018 let.
Frekwencja dopisała ponad 1500 zgłoszeń, pobiegło ponad 1300 ljudje. Jak zwykle na początku trasy był ścisk i tłok. Po približno 2 km nieco się “rozluźniło” ale i tak biegło się w “tłumie”.
Standardowo dwie pętle z nieco zmodyfikowaną trasą i tradycyjnymi dwoma podbiegami na pętli. Było ciepło i już na początku biegu zaczęło padać.
Moja forma jest słaba, choć starałam się nadrabiać na zbiegach, biegło mi się średnio. Maciek pędził z przodu. Na mecie czekał medal i posiłek regeneracyjny a dla mnie puchar za 3 miejsce w kategorii.
Rok biegowy zakończyłam podobnie jak ostatni kwartał – zaskoczeniem. Mimo słabej formy, często wolniejszych biegów w stosunku do lat poprzednich i nieustannie bolącej nogi udało mi być w czołówce w kategorii wiekowej. Trochę to śmieszne i straszne.
10k: 00:44:26 v 00:45:09 (3 K40)