Jeden weekend, dwa dni, dwa biegi: 4. Biegu Trzech Wzgórz i jubileuszowy X Bieg Energetyka, dwa spojrzenia.
W ten październikowy weekend wszystko się pokręciło – Maćkowi biegało się dobrze, mi fatalnie, on był szybki ja biegłam najgorzej w tym roku i wyszedł z tego taki paradoks, że zgarnęłam największy puchar w mojej kolekcji i nagrodę finansową.
Sobota i nasz 3 start w 4. Biegu Trzech Wzgórz (park Grabiszyński). Trasa znana aż do znudzenia, bo przebiega pod oknami naszego domu. Pogoda letnia a okoliczności przyrody piękne. Wystartowaliśmy w gronie biegowych znajomych, ja standardowo biegłam na „ciężkich nogach”. Przed podbiegiem na górkę Skarbowców znajomy (pozdrawiamy Bartka) zdążył mi powiedzieć, że jestem czwarta. Nie chciałam forsować sił i nadwyrężać i tak zmęczonych nóg. Odpuściłam walkę i tak na mecie zameldowałam się 4 open kobiet i 1 w kategorii. Po pysznym dyniowym leczo poszliśmy do domu.
Lubię ten bieg, bo jest „swojski”, bez zbędnych „wodotrysków”, pakiet startowy to woda i numer, po biegu medal, woda i posiłek regeneracyjny – czego chcieć więcej. Szybko, sprawnie i przyjemnie.
Niedziela – X Bieg Energetyka (Park Kozanowski przy Hali „Orbita”). Chciałam spróbować utrzymać pozycję z zeszłego roku – 3 open. Podczas rozgrzewki i przebieżki wiedziałam, że będzie to niemożliwe. Zero dynamiki i noga odmawiająca posłuszeństwa to będzie bieg do mety.
Na starcie stanęło ponad 100 osób i sporo widzieliśmy w sobotę na „górkach”, maniacy biegowi jak my!
Wystartowaliśmy. Na nic nie liczyłam, bieg o przetrwanie zaczął się na trzecim kółku. Maciek popędził do mety a ja miała wrażenie, że się do niej dowlokłam. Mieliśmy jechać do domu i już byliśmy przy samochodzie, gdy uświadomiliśmy sobie, że musimy zdać numery startowe. Poszliśmy do biura, a tam pani powiedziała nam, że są nagrody w kategoriach wiekowych i musimy zostać.
Jak na jubileusz przystało był tort!
Bieg energetyka niezmiennie mnie zaskakuje, za pierwszym razem były nagrody w kategoriach w ubiegłym roku tylko open a teraz znów w kategoriach, open kobiet nie było. Trudno nadążyć za zmianami, jedno jest pewne mam więcej szczęścia niż… Mimo fatalnego biegu i pogorszenia czasu w stosunku do ubiegłego roku o 50 sekund byłam 1 w kategorii, zresztą 6 kobieta na mecie to też bardzo dobry wynik a jednak chciało mi się płakać. Jeszce nigdy nie byłam tak rozczarowana wynikiem, biegiem i tak zła na siebie. Odebrałam sporych rozmiarów puchar i bon, który w części spożytkowałam na wałek do rolowania. Mam nadzieję, że pomoże mi wrócić do formy.
Bieg Energetyka jest kameralny z domową atmosferą, choć rywalizacji nie brakuje. Brak wpisowego, dobra organizacja i cukierki czekoladowe na mecie czynią go moim ulubieńcem wśród jesiennych startów.
10K: 00:45:12 i 00:45:49 (4 open i 1 K40)
4,3K: 00:18:18 i 00:18:49 (6 open i 1 K40) wyniki brutto