Ostatnio nie mamy szczęścia, jak zwykle wypatrywaliśmy Mini na drodze i żadnego nie dostrzegliśmy.
Pocieszeniem okazałą się nasza paryska tradycja spaceru po salonach samochodowych przy Champs-Élysées.
Tym razem Mercedes się remontował, więc zostały do obejrzenia nam tylko francuzy i Toyota. Rodzime marki miały czym się pochwalić, japońce wypadły blado.
Ogólnym tegorocznym trendem jesieni w paryskich salonach jest wystawianie samochodów znanych zawodników, nas jednak urzekły koncepty.
Nie mogliśmy oderwać wzroku od Peugeota i Citroëna, linie nadwozia, wykonanie, innowacje. Wszystko połączone w zgrabną całość, gdzie można z łatwością odnaleźć nawiązania do historii marki. Nie pozostaje nic innego jak zachwyt.
Renault wygląda jak biedy kuzyn zerkający z zazdrością z drugiej strony ulicy. Nawet możliwość zrobienie sobie zdjęcia w oryginalnym bolidzie F1 nie osłodziła rozczarowania ekspozycją.
A Toyota jak to Toyota. „Jeździ” w rajdach.
Albo będzie…