Garmin Ultra Race,,en,Ultras δεν είναι,,pl,φυσικά ήταν,,pl,το πρότυπο,,pl,βουνό Half Marathon,,pl,η οποία είχε,,pl,αλλά και τόσο κακό έτρεχα και δεν,,pl,έλατο,,pl,στο,,pl,Radków,,pl,αυτό με τα πόδια,,pl,Δεν είχε τρέξει φέτος,,pl,την επόμενη μέρα που είναι σε αναμονή για το βουνό,,pl,ultramarathon,,da,σε 24km Radków,,pl,Tomasz Hoa £ Od,,en,Polska Τύπου,,en

Ultrasami nie jesteśmy – bieg był “standardowym” półmaratonem górskim, czyli miał 24 χιλιόμετρα. Εν περιλήψει: tak źle jeszcze mi się nie biegało a “Jedlina” przy “Radkowie” to spacerek.

Λίγο περισσότερο από 100 km od Wrocławia w Parku Narodowym Gór Stołowych, wszystko raczej zachęca do uczestnictwa.Jednak na miejscu już tak pięknie nie było. Nad zalew dojechaliśmy, ale mieliśmy problem z lokalizacją biura zawodów, podobnie jak spora grupa innych uczestników.

Skromny namiot i jeszcze mniejszy napis biuro zawodów to i pakiet mizerny: reklamówki i czip. Wodę mieliśmy odebrać w innym namiocie, tak myśleliśmy, ale dostaliśmy tylko tabletki do rozpuszczenia w wodzie!
Biegi górskie rządzą się innymi prawami i ceny za pakiet są nieco wyższe od standardowych. Tak czy siak, Garmin Ultra Race tani nie był, na mecie nie było ciepłego posiłku, koszulka finiszera z tych najtańszych i praktycznie bez pakietu…
Jedynym plusem była bardzo dobrze oznaczona trasa i dobrze zaopatrzone 2 punkty odżywcze na trasie.

Warunki. Pogoda udała nam się fantastycznie na bieg, nie padał zapowiadany deszcz, nie było bardzo zimno, jedynie na szczycie trochę powiało i ochłodziło się. Wybór ubioru: krótko na dole i długo na górze był strzałem w dziesiątkę. Etapy marszu, gdzie organizm “stygł” skutecznie chronił długi rękaw technicznej bluzki.

Trasa. Technicznie bardzo trudna, dużo kamieni, błota, wody i wszystkiego czego dusza zapragnie w górach. Nie było dużo podejść, raczej więcej technicznych zbiegów, zejść, stromych schodów, głazów.
Pod górę parłam do przodu, wyprzedzałam kolejne góralki a gdy tylko zaczął się zbieg w zasadzie na “prostej” drodze upadłam. Gleba była konkretna, poleżałam sobie chwilkę żeby dojść do siebie, bo nagła utrata równowagi zachwiała moimi błędnikiem. Upadając chroniłam nogi a zwłaszcza kolana, dlatego oberwały moje nadgarstki a najgorzej łokieć prawej ręki. Przede mną była jeszcze połowa dystansu. Dobiegłam do mety, bardzo asekuracyjnie, wyprzedziło mnie 7 dziewczyn. Byłam 21 kobietą i zaskoczeniem było 3 miejsce w kategorii. Nie czekaliśmy na wręczenie nagród, bo za te dwie godziny to już byliśmy w domu.

Organizacja. Nie można się przyczepić, bo jednak wszystko było “na miejscu”. Na trasie nie sposób było się zgubić, mimo że, zaledwie w kilku miejscach stali wolontariusze a raczej straż pożarna. Droga była oznaczona taśmami zawieszonymi na drzewach i znakami/strzałkami informacyjnymi. Na mecie była gorąca herbata, woda w kubeczkach, banany, pomarańcze i paluszki.

Zabrakło mi atmosfery, “dopieszczenia biegacza” i tego czegoś, co sprawia, że chce się wracać na kolejne edycje. My do Radkowa na Garmin Ultra Race więcej się nie wybieramy.

24Κ: 03:05:36 μέσα 03:05:36