Kambodżański maraton w mieście

Maraton ulicami miasta jest nudny, probably not, że są to ulice „Świątyni Miejskiej” mającej prawie tysiąc lat!

Był asfalt, czerwona ziemia, piąteczka z lokalsem…

Zapamiętam też Japończyka, który biegł z reklamówką przytoczoną do pasa i przebiegając koło dzieci zatrzymywał się i wyciągał z niej origami, które sam wykonał i obdarowywał nim dzieciaki.

Po biegu spakowaliśmy manatki i oddaliśmy się rozpasanemu plażingowi to znaczy regeneracji.