Todo lo que habíamos planeado cuidadosamente,,pl,desde la mañana,,pl,ruta de desvío,,pl,no tanto distensión de la rodilla,,pl,tuk tukiem,,id,O ingenuidad dulce,,pl,paquetes de recepción por la tarde,,pl. Od rana “objazd trasy” żeby zbytnio nie nadwyrężać nóg – tuk tukiem – o słodka naiwności… po południu odbiór pakietów.
Kompleks jest bardzo rozległy, świątynie czają się wszędzie. “Nasz kierowca” podwoził nas pod świątynie i czekał na nas, my zwiedzaliśmy wszystkie zakamarki, wchodziliśmy na wieże i nie oszczędzaliśmy nóg. Chodzenia było tyle ile kamieni, bez końca.
Zdaliśmy sobie sprawę, że trasa będzie płaska i asfaltowa.
Liczyliśmy na niezapomniane widoki.
Dokładnie obejrzeliśmy start/metę
i powstające zaplecze.
Pojechaliśmy do hotelu, gdzie było biuro i odbiór pakietów. Z wywieszonych list startowych dowiedziałam się, że startują w maratonie jeszcze dwie Polki. Razem z nami 4 osoby, szaleństwo.
W pakiecie dostaliśmy koszulkę i tradycyjną chustę w kartkę – kroma.
Poszliśmy ładować węgle przed biegiem, czyli zjedliśmy tradycyjny khmerski amok i oczywiście ryż, który jest dominujący w Kambodży.