Kambodża mnie zaskoczyła, przekroczenie granicy z Tajlandią było jak wkroczenie do innego świata.
Granica 10 metrów dalej.
Niewyobrażalna bieda, a w turystycznych miastach lokalsi rozbijają się Lexusami.
Ruch jest prawostronny i generalnie jest „jedna” główna asfaltowa droga, reszta to ubita, czerwona ziemia.
W miastach na ulicach tłok jest spory, również przeważają skutery, motory i tuk tuki.
Wypasione busy i autobusy
Stacje benzynowe są wszędzie, można wybierać wariant butelki: black, red label, Bacardi, Pepsi, co kto woli.
Kambodżańskie drogi, dziury sprytnie przykrywane są płytami.
Ze względu na stan dróg tuk tuki są „bardziej wypasione” niż w Tajlandii, po kompleksie Angkor jeżdżą te tradycyjne, tam jest równy asfalt.
I kilka smaczków na koniec.