Biegowy Potop Szwedzki

Wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę biegową do Szwecji.

Nasza przygoda zaczęła się przed godziną 10 w niedzielę, kiedy wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy na dworzec PKP. Czekało nas ponad 6 godzin jazdy pociągiem by o 21 heure voile ferry de Gdynia à Karlskrona,,pl,climat italien Bergame,,pl,Dans la région de Bergame et Côme nous avons repéré que deux Mini,,pl,car étroite,,pl,rues sinueuses est l'environnement parfait pour,,pl,peu fou,,pl,En outre, le climat italien est probablement pas,,pl,parce que certains tels torsadé,,pl.

Zaokrętowaliśmy się wraz z tłumem biegaczy, odebraliśmy numery startowe i karnie udaliśmy się na spotkanie organizacyjne, gdzie poinstruowano nas jak będzie wyglądał biegowy potop czyli poniedziałek.
Śniadanie mistrzów.

Płynęliśmy całą noc, rano byliśmy w Szwecji. W porcie czekaliśmy aż z promu zjadą autokary i w kawalkadzie udaliśmy się do rezerwatu Långasjönäs w pobliżu miasta Karlshamn, 65 km na zachód od Karlskrony.

Pogoda na początku nas nie rozpieszczała, gdy wysiedliśmy z autokarów powitała nas ulewa. Nie miałam ochoty na indywidualną rozgrzewkę, po wspólnej przeprowadzonej w deszczu ruszyliśmy na trasę. Pierwsze dwa kilometry mocno padało, kolejne dwa zaczęło się przejaśniać, by resztę dystansu pokonać już w towarzystwie słońca. Łatwo nie było, miało być płasko ale jak powiedziała jedna z uczestniczek:
– jeśli było płasko to ja jestem okrągła.
Trasa przypominała mi połączenie Jedliny z Izerami. Podbiegów było mnóstwo, trasa bardzo urozmaicona, nawierzchnia bardzo zmienna.

15 km wybrała garstka zapaleńców, nie wiem czemu. Jechać/ płynąć taki szmat drogi dla 5 albo 10 km, ja żałowałam, że nie było półmaratonu!
Na mecie zameldowałam się jako druga kobieta.

Po biegu mieliśmy chwilę dla siebie, potem powrót na prom, dwugodzinna przerwa na obiad i odświeżenie, a po południu wycieczka do miasta. Było aktywnie i dla mnie zdecydowanie za krótko!

Wróciliśmy na prom i popłynęliśmy w drogę powrotną do Gdyni. Kapitan poinformował nas o włączeniu stabilizacji bocznej, co oznaczało, że huśtało nas całą noc. Wieczorem czekała nas prezentacja, nad którą spuszczę zasłonę milczenia i podsumowanie biegu z dekoracją zwycięzców.

Jestem bardzo zadowolona z wycieczki, choć mam niedosyt i chciałabym więcej: km, czasu w Karskronie, biegania, explorer! Organizacja wzorowa, wszystko sprawnie i jak należy i gdyby nie to, że mam długą listę kolejnych ciekawych biegów to za rok też byśmy popłynęli. Polecam jako ciekawą alternatywę i odskocznię od pogoni za życiówką.